Próbowali go powiesić?
15-letni Damian został znaleziony powieszony na gałęzi. Przeżył, ale do dziś nie nawiązał kontaktu z otoczeniem. Rodzice nie wierzą w jego próbę samobójczą. Twierdzą, że syn mógł zostać do tego nakłoniony. Wcześniej od Damiana wielokrotnie wymuszano pieniądze.
15 maja 2008 roku. To dzień, który na zawsze zmienił życie wówczas 15-letniego Damiana Maternika. Tego dnia matka znalazła go powieszonego na pasku na gałęzi nieopodal domu.
- Jego stan był bardzo ciężki. Trzeba było czekać dwie czy trzy doby na informację, czy w ogóle przeżyje - wspomina Aneta Maternik, matka Damiana.
Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura. Brano pod uwagę, że ktoś Damiana do samobójstwa mógł nakłonić. Dlaczego? Bo wcześniej od chłopca wielokrotnie wymuszano pieniądze.
- Ostatnia sprawa wpłynęła do nas w lipcu 2008 roku. Dotyczyła czynu rozbójniczego. Sąd nie wszczął postępowania, ponieważ w innym toczącym się postępowaniu zastosowano wobec podejrzanych środki wychowawcze - informuje Wiktor Sienicki z Sądu Rodzinnego w Olsztynie.
Postępowanie czy było to samobójstwo, czy nie - umorzono z powodu braku dowodów. Według rodziny i ich pełnomocnika wątpliwości pozostały.
- W sprawie został złożony wniosek dowodowy, przez stronę pokrzywdzoną i informacje przedstawione w tym wniosku są teraz drobiazgowo weryfikowane - informuje Jarosław Krzysztoń z Prokuratury Rejonowej w Olsztynie.
- Prawdopodobnie w tym dniu Damian miał jakimś chłopcom zostawić pieniądze za stolarnią, która się mieści niedaleko miejsca wypadku - mówi Aneta Maternik, matka Damiana.
- Kiedy został odcięty od tej gałęzi, osoba z pogotowia ratunkowego wydobyła z jego ust cukierka. Budzi to wątpliwości, osoba, która chce popełnić samobójstwo, nie bierze do buzi cukierka i usiłuje się z nim powiesić - dodaje Mirosława Pietkiewicz, adwokat państwa Materników.
Czy uda się kiedykolwiek wyjaśnić okoliczności wypadku Damiana? Czy był pod wpływem osób trzecich? Chłopak po ciężkim niedotlenieniu mózgu nie może nawiązać kontaktu z otoczeniem. Rodzina jednak nie poddaje się. Matka znalazła klinikę w Moskwie, która podejmuje się nowatorskiego leczenia podobnych przypadków komórkami macierzystymi. Koszt terapii jest jednak ogromny.
- Koszt terapii to 75 tysięcy euro, czyli około 300 tysięcy złotych. Do tej pory uzbieraliśmy 20 tysięcy - mówi Aneta Maternik, matka Damiana.*
* skrót materiału
Reporter: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)