Pseudokibice przejęli klub?
Motor Lublin to drugoligowy klub piłkarski. Jego pseudokibice uchodzą za jednych z najniebezpieczniejszych w kraju. Ostatnio zatrzymali pociąg, by stoczyć bójkę z innymi "szalikowcami". Do wczoraj prezesem klubu była osoba, która miał problemy z prawem, a członek komisji rewizyjnej zaatakował naszego reportera. Co na to władze Lublina?
Burdy, zamieszki, awantury - do takich sytuacji przyzwyczaili się już mieszkańcy Lublina. Pseudokibice drugoligowego klubu Motor Lublin od lat sieją strach nie tylko na miejscowym stadionie piłkarskim.
- To są ludzie, którzy cały czas stwarzają problem natury prawnej. Wielu z nich to przestępcy karani za rozboje, włamania, bójki, kradzieże. Ich kartoteki są długie - informuje Janusz Wójtowicz z policji w Lublinie.
Na początku czerwca pokazaliśmy reportaż o bójce, jaką zorganizowali "szalikowcy" Motoru pod Poznaniem. Pseudokibice zatrzymali pociąg, żeby skonfrontować się siłowo ze zwolennikami Lecha Poznań.
Chcieliśmy zapytać fanów Motoru Lublin, dlaczego zatrzymali pociąg. Dlaczego zorganizowali bijatykę angażując w swoją prymitywną zabawę kilkuset pasażerów, którzy musieli obserwować żenujące widowisko. W siedzibie klubu spotkaliśmy kilku kibiców - jeden z nich zareagował agresywnie na naszą obecność.
Po emisji reportażu, telewidzowie poinformowali nas, że atakujący naszego reportera mężczyzna, to szef miejscowych kibiców - Paweł G., zwany "Groszkiem". Prowadzi on sklepik z pamiątkami Motoru na terenie klubu. Okazało się, że jest on członkiem komisji rewizyjnej kontrolującej zarząd klubu Motor Lublin!
- Pan Paweł G. został wybrany członkiem komisji wolą najważniejszych władz tego stowarzyszenia - informuje Grzegorz Szkutnik, dyrektor klubu.
- To jest szef kibiców. Jego agresja rośnie z każdym rokiem, uważa, że ma monopol na Motor. Ta osoba nie powinna być członkiem klubu - twierdzi Tomasz Chmura, były prezes zarządu klubu Motor Lublin.
Tomasz Chmura, kiedy piastował funkcję prezesa klubu, także miał problemy z Pawłem G. Chciał zaprowadzić porządek na stadionie Motoru. Planował wpuszczać na mecze jedynie kibiców z chipowymi identyfikatorami, a to nie spodobało się "szalikowcom", w tym Groszkowi.
- W sądzie toczy się postępowanie. Jestem w sporze z kibicami Motoru, bo oskarżam ich o znieważenie. Znieważono mnie krzycząc: "Chmura ty cwelu, sprzedamy cię do burdelu" - opowiada Tomasz Chmura, były prezes zarząd klubu Motor Lublin.
Po ponad półrocznym prezesowaniu, kiedy w jego domu wybito szyby, a rodzinie grożono - z obawy o swoje bezpieczeństwo Tomasz Chmura zrezygnował z funkcji prezesa zarządu. Na jego miejsce wybrano w maju mężczyznę, który miał problemy z prawem.
Pseudokibicom nie spodobało się, że Tomasz Chmura udzielił nam wywiadu. Kilka godzin po jego przeprowadzeniu, w środku nocy, kilku szalikowców usiłowało dostać się do mieszkania byłego prezesa. Gdyby nie szybki przyjazd policji - mogło dojść nawet do linczu. Zatrzymano jedną osobę.
- Zaczęli bluzgać i straszyć, że ze mną skończą. Człowiek z koszem na śmieci chciał dostać się na balkon, leciały butelki. Mieli bluzy Motoru - opowiada Tomasz Chmura.
Okazuje się, że Motor Lublin dofinansowywany jest przez miasto. Tylko w zeszłym roku lubelski ratusz przekazał mu ponad milion sto tysięcy złotych. Na co wykorzystano te pieniądze? Nie wiadomo. *
* skrót materiału
Reporter Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)