Raty kredytu na konto ajenta
Zamiast doradzać przy wyborze kredytu, oszukiwał klientów. Zbigniew G., właściciel biura pośrednictwa kredytowego w Mysłowicach, oszukał co najmniej 70 osób. Klienci spłacali raty na prywatne konto mężczyzny. W ten sposób Zbigniew G. wyłudził około 2,5 mln zł! Sprawa wyszła na jaw, gdy doradca zmarł.
Pan Stanisław Kozik z Mysłowic jest emerytowanym górnikiem. W lipcu 2005 roku postanowił wziąć kredyt na zakup działki. Wybór padł na biuro pośrednictwa kredytowego "Win-Kredyt" Zbigniewa G.
- Powiedział mi, że to będzie kredyt z Banku Spółdzielczego w Bielsku Białej. To trwało dwa dni. Poszedłem do niego i pieniądze już były - opowiada Stanisław Kozik, oszukany przez Zbigniewa G.
Pan Stanisław dostał 6 tys. zł kredytu. Co miesiąc płacił raty w wysokości 178 zł. W sierpniu 2007 roku postanowił spłacić jednorazowo resztę długu. Poszedł do biura Zbigniewa G. Ten wręczył mu gotowy, wypełniony już blankiet.
- Powiedział, że mam iść do banku, wpłacić pieniądze i będzie po kredycie. Nie miałem podstaw, żeby mu nie wierzyć - mówi oszukany mężczyzna.
Pan Stanisław żył ze świadomością, że uregulował swój dług. Pół roku temu nieoczekiwanie zadzwonił do niego przedstawiciel Banku Spółdzielczego, dopominając się o spłatę kredytu. Okazało się, że pieniądze pana Stanisława zamiast do banku trafiły na prywatne konto Zbigniewa G.
- To był szok, jak dostałem z banku zawiadomienie, że mam dalej płacić kredyt. Okazało się, że biuro Zbigniewa jest już nieczynne, a on nie żyje - wspomina pan Stanisław.
Zamknięte dziś biuro Zbigniewa G. jeszcze kilkanaście miesięcy temu cieszyło się ogromnym powodzeniem. Trafili do niego także renciści - państwo Golowie. Zbigniew G. "załatwił" im pożyczkę. A potem kolejne. O niektórych pożyczkach para nie wiedziała. Dziś mają 18 niespłaconych kredytów na ponad 100 tysięcy złotych!
- On mi tłumaczył, że tymi kredytami pokrywa poprzednie. To był jego pomysł. Przekonywał, że będzie lepiej, że wyjdziemy na prostą - mówi Barbara Gola, oszukana przez Zbigniewa G.
- Na tych kredytach, co niby podpisaliśmy, nie zgadzały się moje dane osobowe. Tam było napisane, że mam wykształcenie średnie, a mam zawodowe, że posiada mieszkanie własnościowe, a to jest mieszkanie lokatorskie - dodaje Krzysztof Gola, mąż pani Barbary.
Nieżyjący pośrednik kredytowy zręcznie żonglował pieniędzmi klientów. Gdyby nie zmarł, prawdopodobnie klienci "Win-Kredytu" dalej żyliby w nieświadomości. Dziś już wiadomo, że Zbigniew G. oszukał co najmniej 70 osób na łączną kwotę 2,5 miliona złotych!
- Pieniążkami z jednych kredytów spłacał te kredyty, które były zagrożone, bo banki zwracały się o spłatę rat - informuje Ryszard Padewski z Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach.
Oszukani ludzie boją się, że nie odzyskają swoich pieniędzy. Już teraz wiadomo, że rodzina Zbigniewa G. nie ureguluje długów "przedsiębiorczego" ajenta, bo zrzekła się spadku po nim.
- Człowiek całe życie uczciwie żył, zaufał innej osobie, a teraz musi płacić - mówi Barbara Gola, oszukana przez Zbigniewa G.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz
ibrachacz@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)