Roman Polański w areszcie
Ta wiadomość wstrząsnęła środowiskiem filmowym, przyjaciółmi i rodziną artysty. Pod koniec września Roman Polański trafił do szwajcarskiego aresztu. Powodem był list gończy, jaki za sławnym reżyserem wydały ponad 30 lat temu Stany Zjednoczone. Zarzut - uprawianie seksu z 13-letnią wówczas Samantą Gailey.
Za Polańskim natychmiast ujął się polski i francuski MSZ. Stowarzyszenie Filmowców Polskich wystosowało nawet list do władz polskich, francuskich i amerykańskich w jego obronie. Samanta, która dziś nosi nazwisko Gaimer, w 2003 roku publicznie przebaczyła reżyserowi. Przyjaciele Polańskiego niewiele mówią o tym, co faktycznie mogło wydarzyć się tego feralnego dnia 30 lat temu. Ale nie mają wątpliwości: reżyser został wplątany w swego rodzaju prowokację.
- Ciekawszym filmem niż "Galerianki" byłby film "Hollywoodki", bo to jest znacznie okrutniejsze środowisko. Rodzice, którzy wpychają dzieci w takie środowisko, muszą sobie zdawać sprawę z kosztów, które będą poniesione. Przecież ona się tym pochwaliła swojej koleżance, zaczął się szantaż - mówi Andrzej Kostenko, reżyser i operator filmowy, przyjaciel Romana Polańskiego.
- Ta historia była wtedy prawnie niezwykle podejrzana. Proces budził olbrzymie zastrzeżenia - twierdzi Marek Miller, dziennikarz, pisarz i scenarzysta.
- Musiał wyjechać. Był jasne, że dostanie kilkadziesiąt lat więzienia. Sędzia mówił publicznie, że wykończy Polańskiego - dodaje Andrzej Kostenko, reżyser i operator filmowy.
Niezależnie od poglądu na to czy reżyser powinien ponieść karę czy nie, zdziwienie wszystkich budzi fakt: dlaczego został aresztowany w Szwajcarii, w której przebywał wielokrotnie. Dlaczego akurat teraz, po 30 latach? Na te pytania być może nigdy nie poznamy odpowiedzi.
- To było w dniu, w którym on miał odebrać nagrodę życia - opowiada Janusz Morgenstern, reżyser i producent filmowy, przyjaciel Romana Polańskiego.
Mimo tego, że reżyser złamał prawo, przez przyjaciół postrzegany jest nie tylko jako wyjątkowy jako twórca, ale też jako wyjątkowy człowiek.
- Dla niego nie było czegoś, co sprawiałoby mu trudność. Był urodzonym entuzjastą - mówi Janusz Morgenstern, reżyser i producent filmowy.
- Myślę, że za to co się stało, Polański płaci całym swoim życiem - dodaje Marek Miller, dziennikarz, pisarz i scenarzysta. *
* skrót materiału
Reporter: Sylwia Sierpińska
ssierpinska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)