Sąsiad terroryzuje blok
Wybija szyby, zalewa mieszkania, zapycha zamki w drzwiach, wysypuje gwoździe na parkingu - skarżą się na swojego sąsiada mieszkańcy bloku przy ulicy Akademickiej w Białymstoku. Choć policja interweniowała tam już kilkadziesiąt razy, a sprawa trafiła do sądu, mężczyzna wciąż czuje się bezkarny. Grozi, że wysadzi blok w powietrze.
- Jesteśmy normalnymi ludźmi, nie chcemy wąchać smrodów, zbierać gwoździ na parkingu, uważać, żeby nie dostać cegłą czy słoikiem z okna - mówi Andrzej Wasilewski, mieszkaniec bloku przy ulicy Akademickiej w Białymstoku.
Białystok, ulica Akademicka. Adam Krzyczkowski w tym bloku mieszkał od dzieciństwa. Dziś do swojego mieszkania tylko zagląda, bo to, co mu z niego zostało, to ruina. A wszystko przez sąsiada, który trzy lata temu wprowadził się piętro wyżej. Od tego czasu życie pana Adama i innych lokatorów to koszmar.
- Tu już osiem szyb zostało wybitych. Jest jeszcze cegła i słoik z wodą, którymi mi je wybijał. Kiedyś wrzucił mi kamień do mieszkania, wylądował na poduszce. Gdybym spał, tobym nim dostał. Na drzwi były wylewane odchody, parkiet też jest zniszczony. Przez okno w kuchni zostały mi wrzucone dwa worki ze śmieciami, a drzwi były obsypane mąką i polane jakimś płynem. Mam zacieki z poprzedniego roku, kiedy woda lała się od końca marca do mniej więcej drugiego maja z tygodniową przerwą - opowiada Adam Krzyczkowski.
- Byłam ostatnio na wizji lokalnej. Obawiam się że pan R. wpadnie do pana Adama, tak już jest zalany sufit, że konstrukcja długo nie wytrzyma. Lokatorzy przynoszą mi podania z prośbą o interwencję. Pan R. w nocy uderza jakimiś metalowymi rzeczami o grzejnik. Pewnego razu uderzał w rurę gazową, więc musieliśmy zamknąć dopływ gazu. Ludzie przez kilka dni go nie mieli, musieliśmy wykonać próby szczelności, a pan R. nie wpuszczał nas do mieszkania - dodaje Elżbieta Puciłkowska, zarządca nieruchomości.
- On w ciągu trzech lat trzykrotnie zmienił mieszkanie - mówi Ligory Matuszewski, mieszkaniec bloku przy ulicy Akademickiej w Białymstoku.
Pojechaliśmy tam, gdzie ostatnio mieszkał pan R. Byli sąsiedzi bardzo dobrze pamiętają uciążliwego lokatora i trudno znaleźć takiego, który o nim nie słyszał.
- Krzyczał, w piwnicy wylewał smołę, to jest dziwny człowiek - twierdzi jedna z byłych sąsiadek uciążliwego lokatora.
Przez mężczyznę nie tylko Adam Krzyczkowski musiał się wyprowadzić z Akademickiej. Blok opuściło także kilku lokatorów, którzy wynajmowali mieszkania. Nic dziwnego, w ciągu ponad roku policja była tam kilkadziesiąt razy.
Zastaliśmy uciążliwego sąsiada, kiedy właśnie wracał z zakupów. Nie chciał jednak z nami rozmawiać.
W 2008 toku zapadł wyrok, ale uciążliwy sąsiad się od niego odwołał i postępowanie prowadzone jest od początku. Sprawa toczy się już od około dwóch lat. A lokatorzy załamują ręce.
- Cały czas czujemy się zagrożeni, bo on wielokrotnie nam groził, że wyjedzie sobie, odkręci gaz i cały blok pójdzie w powietrze - mówi Agnieszka Wasilewska, mieszkanka bloku przy ulicy Akademickiej w Białymstoku.*
* skrót materiału
Reporter: Anna Jurek ajurek@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)