Skandal - odebrali im dziecko

Skandal - odebrali im dziecko

Pani Violetta i pan Władysław spod Poznania wychowują troje dzieci. Cieszą się opinią kochających rodziców. Niestety, nie wśród wszystkich. Według sądu, rodzina nie jest w stanie zapewnić opieki czwartemu dziecku. Róża została odebrana matce tuż po porodzie. Pani Violetta i pan Władysław są w szoku.

Pan Władysław i jego konkubina, pani Violetta mieszkają w Błotach Wielkich, małej wiosce niedaleko Poznania. Wraz z nimi trójka ich dzieci: 12-letnia Natalia, 9-letni Tomasz i 7-letnia Ania. Kilka tygodni temu urodziło się czwarte dziecko - Róża. Niestety, ku zaskoczeniu rodziców, zaraz po porodzie córka decyzją sądu została im odebrana i przekazana rodzinie zastępczej.

Pani Violetta kilkanaście lat temu po ciężkich przejściach z byłym mężem, popadła w depresję. To między innymi spowodowało odebranie czwórki jej dzieci. Kiedy mąż pani Violetty zmarł, pan Władysław zaopiekował się panią Violettą i razem stworzyli szczęśliwą rodzinę. Urodziło się im troje dzieci.

- Była chora, ale wyszła z tego. Wspaniale nam się żyło - przekonuje Władysław Szwak, któremu odebrano córkę.

- Nie ma tam alkoholizmu, przemocy. Nie możemy nazwać patologią bezradności, która tam istnieje - mówi Joanna Leśniewska z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach.

- Pan Władysław na tyle, na ile może, zajmuje się swoimi dziećmi. Jesteśmy w stałym kontakcie. Na każdą naszą prośbę zjawia się w szkole - mówi Sylwia Trofimiuk, pedagog szkolny.

Jednak nie wszyscy mieli tak pozytywne zdanie na temat tej rodziny. Pięć lat temu nagle sąd postanowił odebrać trójkę dzieci panu Władysławowi i pani Violetcie. Na szczęście, dzięki pozytywnej opinii świadków, udało się dzieci pozostawić z rodzicami. Otrzymali jedynie nadzór kuratora.

- Próbowano odebrać tej rodzinie trójkę starszych dzieci opierając się na opinii, że tam jest bałagan. To było dla nas szokiem. Przecież warunki mieszkaniowe można zmienić. Cała społeczność pomogła im na tyle, że dzieci zostały w rodzinie - opowiada ksiądz Paweł Pawlicki z parafii w Chojnie.

- Z tymi dziećmi nie ma żadnych problemów wychowawczych. Są bardzo zdolne. W tej rodzinie występuje silna więź emocjonalna pomiędzy rodzicami a dziećmi. Niejedna rodzina może im tego pozazdrościć - mówi Joanna Leśniewska z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wronkach.

Pozytywne opinie nie wystarczyły jednak tym razem. Sąd postanowił natychmiast po porodzie odebrać córkę pana Władysława i pani Violetty. Dla rodziców był to szok, z którym nie chcą się do dziś pogodzić.

- Myślę, że zabrakło rozeznania aktualnej sytuacji. Wiele zrobiono w tym domu, kiedy pani Violetta była w szpitalu. Przygotowano go, aby dziecko mogło się normalnie się rozwijać - twierdz ksiądz Paweł Pawlicki z parafii w Chojnie.

- Taka była decyzja. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Poczekamy na kolejną decyzję sądu, bo jest odwołanie w sądzie okręgowym - mówi Marek Szadkowski z Sądu Rejonowego w Szamotułach.

Pan Władysław i pani Violetta będą walczyć o powrót dziecka do domu, o utrzymanie rodziny. Jak twierdzą, rodzina to całe ich życie. *



* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk

(Telewizja Polsat)