Strona śmierci
Szokująca strona w internecie. Serwis podaje dokładną datę śmierci zainteresowanej osoby. Oczywiście, najpierw trzeba zapłacić i odpowiedzieć na kilkadziesiąt osobistych pytań. Eksperci ostrzegają, nikt nie jest w stanie wyliczyć daty zgonu, a zdobyta o nas wiedza, może być wykorzystana przeciwko nam.
Większość z nas stara się o niej nie myśleć. Kiedy jest blisko, zamykamy oczy, by za wszelką cenę nie móc jej zauważyć. Gdy nie ma już wyjścia, z trudem akceptujemy jej milczącą obecność. Każdy wyobraża sobie jednak tę chwilę zupełnie inaczej.
Kilka tygodni temu w Internecie pojawiła się szokująca strona. Jej zawartość od razu rzuca się w oczy. Jak twierdzą jej twórcy, internauci mogą dowiedzieć się z niej czegoś o swojej przyszłości. Pod warunkiem, że "naprawdę" czują potrzebę, żeby ją poznać. Oto fragment napisanej przez autorów strony:
"Poznaj datę swojej śmierci! Na podstawie przeszłych i teraźniejszych faktów oraz wydarzeń naszego życia, mamy szansę ocenić popełnione błędy i zastanowić się nad przyszłością".
"Serwis nie odpowiada za ewentualne następstwa psychologiczne, bądź fizyczne, mogące wystąpić u użytkowników po tym, jak zostanie im ujawniona data ich śmierci. (?)Korzystanie z serwisu (?) zakazane jest osobom poniżej lat 18 - tu, osobom nadwrażliwym, (?) a także kobietom w ciąży (?) oraz osobom powyżej 70 - tu lat."
- To jest totalna bzdura. Nie jest możliwe wyliczenie dni w którym się umrze. To jest po prostu naciąganie ludzi na kasę, nic więcej - ostrzega Hanna Podwójci, jasnowidz.
Strona, o której mowa, to tzw. "zegar śmierci". Rodzaj ankiety, której poddać może się internauta. Gdy ją wypełni, strona oblicza mu, kiedy dokładnie umrze. Wcześniej trzeba jednak odpowiedzieć na szereg pytań.
- Jest to rodzaj zabawy, jeszcze takiej z dreszczykiem, bo w grę wchodzi śmierć. Jednak tak naprawdę jest to dość inteligentnie przemyślana żniwiarka danych, która zbiera o nas informacje. Są bardzo cenne. Można je naprawdę dobrze sprzedać - mówi Jerzy Łabuda, dziennikarz Komputer Świata.
- Ci, którzy dysponują naszymi danymi, mogą zrobić z nimi, co tylko chcą. Przede wszystkim popełniać przestępstwa - dodaje Agnieszka Hamelusz z Komendy Głównej Policji.
Pytania, na jakie odpowiedzieć ma internauta, często dotyczą najintymniejszych sfer życia. Gdy właściciel strony dowie się już wszystkiego, pozostaje jeszcze jedna formalność. Użytkownik musi wysłać do niego dwa SMS - y. Każdy o wartości 9 złotych.
- 18 złotych, żeby dowiedzieć się daty swojej śmierci? Nie wiem ilu ma klientów to przedsięwzięcie, ale ja bym się nie zdecydował na tak lekkomyślne wydawanie pieniędzy - mówi Jerzy Łabuda, dziennikarz Komputer Świata.
Mimo umieszczonego przez administratora strony zakazu, dostęp do makabrycznego testu mogą mieć także dzieci. Tymczasem kontakt z "zegarem śmierci" może być dla nich niezwykle groźny. Tym bardziej, że oprócz ankiety, strona zawiera ukryte linki, m.in. do strony, której autorzy ostrzegają:
"Na stronie umieszczono wideo specyficznych form zaspokojenia seksualnych potrzeb człowieka, w tym tzw. "czarną" pornografię. (?) szczególne, bądź zakazane rodzaje seksu. Oglądanie umieszczonych tu materiałów, może wywołać nieadekwatną reakcję u osób wrażliwych. Osobom do 21 lat, wejście na stronę zabronione".
- Policjanci sprawdzą tę stronę. Będziemy pracowali i ustalali, kto jest jej właścicielem. Zobaczymy, jak to się rozwinie - mówi Agnieszka Hamelusz z Komendy Głównej Policji.
Serwer, na którym zarejestrowany jest "zegar śmierci" znajduje się w Rosji. Trudno zatem dowiedzieć się, kim jest właściciel strony. Udało nam się jednak ustalić jego adres mailowy. Wysłaliśmy mu listę pytań. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Stron, takich jak ta, w Internecie z każdym dniem powstaje więcej. Według polskiego prawa, są w pełni legalne. Różnią się jedynie tym, że są coraz bardziej drastyczne. Pozostaje nadzieja, że nie uda się im spowodować żadnej tragedii. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)