Umiera przez kleszcza

Umiera przez kleszcza

Pani Katarzyna cierpi na objawy stwardnienia rozsianego, zapalenie opon mózgowych, zapalenie rdzenia kręgowego. Jest "przykuta" do łóżka. Lekarze nie potrafią jej już pomóc. Wszystko zaczęło się 8 lat temu, kiedy ugryzł ją kleszcz. Dzisiejsze objawy wskazują, że kobieta mogła chorować na boreliozę. Niestety, lekarze podali jej odpowiednie antybiotyki dopiero po dwóch latach leczenia. Wtedy było już za późno.

- W 2001 roku byłam z mężem na grzybach. Zdrapałam coś za uchem. Pod paznokciem zauważyłam kawałek kleszcza. Poszłam do lekarza Pani doktor powiedziała, że zaczyna się robić wrzód i kazała mi smarować maścią ichtiolową - wspomina Katarzyna Czerniak, chora na boreliozę.

Pani Katarzyna ma 43 lata. Mieszka w Ostródzie. Osiem lat temu ugryzł ją kleszcz. Początkowo kobietę leczono tylko maścią. Niestety, stan zdrowia pani Katarzyny pogarszał się. Dopiero po dwóch latach od nieszczęśliwego ugryzienia podano jej antybiotyk, ale i to nie pomogło. Życie kobiety zamieniło się w koszmar.

Szpitale w Bydgoszczy, Gdańsku, Olsztynie są tylko jednymi z nielicznych, w których pani Katarzyna była leczona przez ostatnie sześć lat. Kilkunastu lekarzy próbowało postawić kobiecie diagnozę. Żadna jednak nie była prawidłowa. Stan zdrowia kobiety pogarszał się z dnia na dzień.

- Pani neurolog po wykonaniu rezonansu magnetycznego stwierdziła, że jest to stwardnienie rozsiane. I tak się zaczęło. Każdy lekarz przepisywał później z kartki na kartkę, że jest to stwardnienie rozsiane. W końcu prywatnie zrobiłam badania w kierunku boreliozy - opowiada Katarzyna Czerniak, chora na boreliozę.

Pani Katarzyna cierpi na objawy stwardnienia rozsianego, zapalenie opon mózgowych, zespół Devica, zapalenie rdzenia kręgowego. Nie rusza nogami, rękami. Jest przykuta do łóżka.

- Te wszystkie schorzenia, na które cierpi pani Kasia, mogą być następstwem zakażenia krętkiem boreliozy - twierdzi Piotr Kurkiewicz, lekarz chorujący na boreliozę.

- Raczej nie ma już szans na wyleczenie pani Katarzyny. Ja już raczej w to nie wierzę. Jedyną pomocą byłaby opieka - mówi dr Maciej Maciejewski, lekarz rodzinny Katarzyny Czerniak.

Według badań około 50 procent kleszczy przenosi tę straszną chorobę, która nazwana jest wielkim imitatorem. Dlaczego? Bo potrafi naśladować przeszło 100 chorób, między innymi stwardnienie rozsiane, rwę kulszową, udową, zapalenie opon mózgowych, Alzheimera. Oficjalnie w Polsce na boreliozę choruje kilka tysięcy ludzi.

- Te dane są znacznie zaniżone. W Czechach czy na Słowacji te wskaźniki są kilkunastokrotnie wyższe. Czyżby Polska była jakimś uprzywilejowanym krajem, jeśli chodzi o boreliozę? Czy może jest to wynikiem niedokładności? - zastanawia się Piotr Kurkiewicz, lekarz chory na boreliozę.

Pani Katarzyna praktycznie nie jest już leczona, leczy się ból. Przyczyną był prawdopodobnie krętek boreliozy, często niewykrywalny przez testy dostępne w Polsce. Stanowisko lekarzy jest jednak takie, że na pewnym etapie boreliozy choremu nie można już pomóc.

- Zazdroszczę ludziom, którzy już odeszli z tego świata. Moje marzenie jest takie, by już nikt na to nie patrzył i nie przeżywał. Tego nie da się opisać - mówi pani Katarzyna.*

* skrót materiału

Reporter: Bożena Golanowska

bgolanowska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)