Wpadł po 11 latach

Wpadł po 11 latach

Po 11 latach udało się złapać mordercę 12-letniej dziewczynki. Jej ciało rodzice znaleźli utopione w wannie. Od początku śledczy podejrzewali, że dziecko zamordował przyjaciel rodziny, Tomasz T. Dzięki uporowi prokuratora i nowoczesnym technikom operacyjnym udało się znaleźć dowody zbrodni. W mieszkaniu mężczyzny policja zabezpieczyła także treści pedofilskie.

W 1998 roku Emilia Wajs po powrocie z pracy znalazła w łazience zwłoki 12-letniej córki. Morderca udusił Urszulkę, a następnie zaniósł ciało owinięte w prześcieradło do wanny napełnionej wodą.

- Trudno było jednoznacznie określić motyw tej zbrodni. Również nie było informacji, które mogłyby szybko i bezpośrednio doprowadzić do zabójcy - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy poznańskiej policji.

Tomasza T. podejrzewano od początku, nie było jednak wystarczających dowodów. Był on mężem matki chrzestnej Urszulki. Mężczyzna zaprzyjaźnił się z dziewczynką.

- Po tym morderstwie zrobił się dziwny. Czułam, że to zrobił. Zmienił się, był bardziej agresywny. Mówiłam mu wielokrotnie, że to zrobił. Kazałam mu się przyznać. Mówiłam mu to prosto w oczy, to oberwało mi się - opowiada była żona Tomasza T.

Śledztwo umorzono w 2000 roku. Jednak na początku bieżącego roku do sprawy wrócili prokuratorzy z Poznania. Wyciągnęli zabezpieczone na miejscu morderstwa ślady i zlecili przebadanie w laboratorium najnowocześniejszymi metodami.

- Prokurator, który prowadził to postępowanie 11 lat temu, twierdzi, że ta sprawa przez wiele lat nie dawała mu spokoju. Postępowanie było zawieszone z powodu niewykrycia sprawcy i prokurator co jakiś czas ponownie analizował materiał dowodowy, aż w końcu wpadł na pomysł przeprowadzenia ponownych badań zakończonych pozytywnym skutkiem - informuje Magdalena Mazur- Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Wynik badania DNA był jednoznaczny: to 32-letni Tomasz T., przyjaciel rodziny Wajsów zabił Urszulkę. Mężczyzna był zaskoczony pojawieniem się po tylu latach policji w jego drzwiach. Aresztowanie nie było proste. Podejrzany zameldowany był pod adresem, gdzie dziś przebiega autostrada. Śledczym udało się ustalić miejsce, w którym prowadził działalność gospodarczą.

- Zabezpieczono różnego rodzaju nośniki informatyczne z treściami pedofilskimi, również zabezpieczono sporą ilość bielizny, głównie damskiej, używanej. Także należącej do dzieci - opowiada jeden z oficerów operacyjnych wielkopolskiej policji.

- Chciałabym żeby dostał dożywocie. Nie zostawiam mu wyboru, że może 25 lat, bo on mojej córce też nie pozostawił wyboru. Dziś jej nie ma. Nie wybaczę temu człowiekowi - mówi Emilia Wajs.*



* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

(Telewizja Polsat)