Wynajęli mieszkanie i nie płacili
Wynajęli mieszkanie i przestali płacić rachunki. Państwo Izabela M.-G. i Jan G. zadłużyli się u właścicieli lokalu na kilkanaście tysięcy złotych. Mimo to wyprowadzić się nie chcieli. Mieszkanie opuścili dopiero po naszej interwencji. Okazuje się, że małżeństwo już wcześniej było bohaterami głośnej afery.
Centrum Łodzi. Agnieszka Rychlicka prowadzi nas do swojego mieszkania. Kupiła je z mężem dwa lata temu. Zamek w drzwiach do klatki schodowej nie stanowi przeszkody, jednak progu do własnego mieszkania kobieta już przekroczyć nie może. Mimo, że klucze ma, przed drzwiami do swojego M3, zamienia się w petenta. Ludzie, którzy wynajęli od państwa Rychlickich mieszkanie, nie płacą od 10 miesięcy czynszu. Nie przeszkadza im to nadal zajmować lokal.
- Na obecną chwilę są nam winni kilkanaście tysięcy złotych. Mówią, że chcą się wyprowadzić lub chcą pokryć te koszty, ale nie ma żadnego faktu, który choć raz by potwierdził ich słowo - mówi Krzysztof Rychlicki.
Oburzenie właścicieli zastąpiła konsternacja. Dopiero po kolejnej zwłoce w płatnościach, zwrócili uwagę na nazwiska najemców. Izabela M. i Jan G. Kilkanaście lat temu ich nazwiska były na ustach wszystkich dziennikarzy w Polsce.
- Co rano gazety tylko tym się zajmowały. Codziennie można było przeczytać pięć artykułów na ten temat w każdej gazecie - wspomina Elżbieta Cyrkiewicz, była zastępca prokuratora wojewódzkiego w Łodzi.
Mezalians stulecia. Tak w 1992 roku zatytułowano zniknięcie nieletniej córki wicemarszałka Sejmu Andrzeja Kerna z o cztery lata starszym chłopakiem. Wicemarszałek zawiadomił prokuraturę. Gwiazdami mediów stali się rodzice chłopaka, Izabela M-G. i Jan G.
- Muszę przyznać, że media bardzo nieobiektywnie przedstawiały sprawę. Bardzo jednostronnie. Pisano, że polityk nadużywa swojej władzy i uniemożliwia młodym swoich planów życiowych. Natomiast nikt nie zadawał sobie pytania: kto to jest Izabela M.-G. Ona się wszędzie pojawiała - opowiada Leszek Kraskowski, dziennikarz śledczy.
Odpowiedź na to pytanie nadarzyła się przy okazji wyborów w 1993 roku. Izabela M.-G. wystartowała do Senatu pod hasłem walki z rzekomymi nadużyciami wicemarszałka Sejmu - Andrzeja Kerna. Nadużyciami, które nigdy się nie potwierdziły.
Dziennikarz Leszek Kraskowski zajął się osobą pani Izabeli. Postanowił przyjrzeć się bliżej kandydatce do Senatu.
- Ona w 1980 r. oszukała niemieckiego obywatela na ponad 3000 marek. To była równowartość stu miesięcznych pensji. Pewnego dnia wybrała się do Niemiec i kupiła samochód. Przedstawiała się fikcyjnym nazwiskiem, jako Twardowska. Powoływała się na znajomych i doprowadziła do takiej sytuacji, że on pożyczył jej pieniądze, a w zastaw zostawiła mu pierścionek z brylantem, tylko to nie był brylant, tylko pospolity kryształ górski, nie mający większej wartości. Jakiś czas później wynajęła willę na luksusowym osiedlu w Łodzi, gdzie przez rok nie płaciła za czynsz! Dopiero właściciele musieli ją eksmitować - opowiada Leszek Kraskowski, dziennikarz śledczy.
To historia sprzed lat. Jednak sytuacja obecna wygląda, niestety, dość podobnie. Bo państwo M.-G., jako najemcy mieszkania, nie mają sobie nic do zarzucenia.
Izabela M.-G. i Jan G. obiecali wyprowadzić się już w lutym. Od tamtego czasu nie dotrzymali pięciu złożonych terminów opuszczenia mieszkania państwa Rychlickich. Kilka dni po wizycie naszej ekipy, zabrali jednak rzeczy i oddali klucze właścicielom. Obiecali też przysłać swoje oświadczenie w tej sprawie do naszej redakcji do 4 czerwca. Do tej pory na nie czekamy. *
* skrót materiału
Reporter: Łukasz Kurtz
lkurzt@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)