Zamiast pamiątek dopalacze
W lipcu w najbardziej popularnych nadbałtyckich miejscowościach: Świnoujściu, Mielnie czy Kołobrzegu stanęły namioty z dopalaczami. We wnioskach o pozwolenie na działalność dystrybutorzy dopalaczy umieszczali fałszywe informacje, że będą sprzedawać pamiątki. Tam, gdzie namioty stanęły na terenach należących do miasta, tak jak w Świnoujściu, władze już wypowiedziały umowy. Trudniej jest tam, gdzie namioty znajdują się na terenach prywatnych.
Snow Power, Diablo, Moon Dust, Summer Daze. Te obco brzmiące słowa to nazwy dopalaczy. Namioty z takimi artykułami stanęły miesiąc temu na głównych deptakach największych nadbałtyckich miejscowości.
-- Namiotów jest kilkanaście nad morzem. Część stoi na terenach należących do miasta, a część na prywatnych działkach, na których może być to sprzedawane i właściciele nie mają nic przeciwko - mówi Piotr Domański, rzecznik prasowy firmy dystrybuującej dopalacze.
-- Dowiedzieliśmy się, że dzierżawca zamiast handlować czapeczkami i koszulkami, na co podpisał umowę, handluje dopalaczami - mówi Mateusz Korkuć, prezes zarządu Uzdrowiska Kołobrzeg SA.
W Świnoujściu namiot z dopalaczami stanął na terenie należącym do miasta, obok placu zabaw. Władze miejscowości twierdzą, że zostały oszukane, bo wydały zgodę na handel pamiątkami, a nie dopalaczami.
- Nigdy nie zezwolilibyśmy na działalność gospodarczą związaną z handlem dopalaczami. Kiedy pojawiały się patrole straży miejskiej policji ten handel zanikał, namioty były zasznurowywane. Był to nasz teren więc prezydent jako zarządca terenu postanowił o natychmiastowym zerwaniu umowy - mówi Robert Karelus, rzecznik prasowy prezydenta Świnoujścia.
W Świnoujściu namiot zniknął. Ale w innych miejscowościach, gdzie budki z dopalaczami stoją na terenach prywatnych, handel kwitnie.
- Jeżeli na terenie prywatnym jest prowadzona działalność, to gmina może jedynie pobierać opłatę targową. My tego nie czynimy, bo nie chcemy w jakikolwiek sposób, powiedzmy w cudzysłowie legalizować, tego handlu - mówi Mateusz Flotyński zastępca burmistrza gminy Międzyzdroje.
Uzdrowisko Kołobrzeg SA już wypowiedziało umowę dystrybutorowi dopalaczy. Tylko że wszystko wskazuje na to, że poznańska firma nie zamierza zakończyć swojej działalności w Kołobrzegu, dopalacze nadal są sprzedawane.
-- Sam byłem świadkiem, kiedy rozmawiałem z osobami sprzedającymi ten towar, podeszły dwie osoby na pewno poniżej 18 roku życia pytały o nową dostawę. Widać było, że wcześniej już kupowali dopalacze, więc na pewno nie jest tak jak ci państwo twierdzą, że sprzedają tylko osobom dorosłym - mówi Mateusz Flotyński zastępca burmistrza gminy Międzyzdroje.
- Taki jest wymóg dla każdego partnera handlowego, żeby on czy jego sprzedawca legitymował każdego klienta bez względu na wiek, nawet jeśli widać, że osoba ma 50-60 lat, bez okazania dowodu odejdzie z kwitkiem - mówi Piotr Domański, rzecznik prasowy firmy dystrybuującej dopalacze.
Niestety, my także mieliśmy okazję się przekonać, że sprzedawcy nie sprawdzają dowodów osobistych swoich klientów. W Kołobrzegu zarejestrowaliśmy, jak grupa młodych chłopców dokonywała zakupu dopalaczy.
Reporter: Co panowie zakupiliście?
- Nic - mówią chłopcy, którzy kupowali dopalacze.
Reporter: Macie 18 lat? Pytał się ktoś o dowód?
Reporter: Czy sprawdzał mu pan teraz dowód?
- Proszę pani, sprawdzałem za pierwszym razem, jak u mnie był - mówi sprzedawca dopalaczy w Kołobrzegu.
Polskie prawo nie zezwala na sprzedaż dopalaczy jako produktów spożywczych.
Dlatego producenci tych substancji omijają przepisy.
-- W przypadku tych firm, które obracają dopalaczami, mamy do czynienia z oszukańczą działalnością, dlatego że większość , jak nie wszystkie produkty przez nich oferowane, są nie jako produkty do spożycia tylko jako wyroby kolekcjonerskie. Wprowadza się ludzi w błąd. Ludzi przekonuje się również o tym że te produkty poddane zostały jakimś badaniom laboratoryjnym, że są bezpieczne. Tak naprawdę w większości przypadków nie mamy do końca informacji, co kupujemy - mówi Piotr Jabłoński, dyrektor Krajowego Biura do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii.*
*skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)