Zgubili dziecko. Dostaną drugą szansę?

Zgubili dziecko. Dostaną drugą szansę?

Córka Doroty i Artura Szukielów spędziła noc w melinie. 3-letnie dziecko bez opieki, poszło do sklepu. Znalazło się dopiero następnego dnia. Z tego powodu sąd umieścił czwórkę dzieci pani Doroty i pana Artura w rodzinie zastępczej. Okazuje się, że rodzina od lat znana jest kuratorom.

- Dlaczego oni to robią? Ja ją urodziłam, nigdy jej nie uderzyłam. Artur nie chodził pijany, ani ubrudzony. Dbamy o nią. Artur powiedział, że się powiesi, nie wytrzyma tego - rozpacza Dorota Szukiel, matka Nikoli.

Krzyk, płacz i strach. Pani Dorota i pan Artur odprowadzili czwórkę swoich dzieci do specjalistycznej placówki. Taka była decyzja sądu.

- Ta rodzina, z mojego punktu widzenia, jest rodziną niewydolną wychowawczo. Tu nie potrzeba aż tak drastycznych metod, jakim jest pozbawianie dzieciom rodziców - twierdzi Beata Mirska ze Stowarzyszenia "Damy radę".

O rodzinie Szukielów zrobiło się głośno w połowie maja. 3-letnią Nikolę ojciec wysłał do sklepu po lody. Bez opieki. Dziewczynka zaginęła. Noc spędziła w melinie, gdzie zaprowadził ją bezdomny.

- Dzieci to nie są pieski, które wyprowadza się na dwór na smyczy, tak jak mi sugerowała pani kurator. My ich nigdy nie zostawiamy bez opieki, nawet jak coś musimy załatwić, to bierzemy dzieci ze sobą - twierdzi Artur Szukiel, ojciec Nikoli.

- Pani Dorota wielokrotnie wykorzystywała dzieci, żeby zapewnić byt również sobie. W centrum Białegostoku wykorzystywała dzieci do żebrania - informuje Jacek Reszuta z Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Białymstoku.

Rodzina Szukielów od kilku lat znana jest kuratorom. Często zmienia miejsca zamieszkania. Pani Dorota ma już 5 dorosłych dzieci. Z obecnym partnerem ma kolejną czwórkę. Ani Pani Dorota, ani pan Artur nie pracują. Żyją z pieniędzy z pomocy społecznej.

- Objęliśmy pomocą tę rodzinę już bardzo dawno. Oni otrzymywali pomoc w wysokości 4900 zł. Były to zasiłki celowe, wyżywienie. Jest to rodzina z problemami. Pan Artur miał problemy z prawem, pani Dorota nie potrafi zagrzać nigdzie miejsca. Była w różnych ośrodkach na terenie Polski - opowiada Jacek Reszuta z Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Białymstoku.

Już w połowie czerwca sąd zadecyduje, czy pozbawić pana Artura i panią Dorotę władzy rodzicielskiej. Dzieci do końca sprawy pozostaną w domu dziecka.

- Zdajemy sobie sprawę, że miejsce dzieci jest w domu, ale musza one mieć zapewnione bezpieczeństwo - podsumowuje Joanna Toczydłowska z Sądu Rejonowego w Białymstoku.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)