Znajomi o zamordowanej Kindze Legg

Znajomi o zamordowanej Kindze Legg

Morderstwo Kingi Legg w hotelu Bristol w Paryżu wstrząsnęło Polską i Wielką Brytanią. Znana biznesmenka, która zdobyła majątek na handlu pomidorami, ostatni raz widziana była w towarzystwie angielskiego milionera, Iana Griffina. Mężczyzna trafił już w ręce policji. Rodzina i znajomi Kingi Legg opowiedzieli nam o jej życiu.

Bestialskie morderstwo właścicielki gigantycznej firmy w Tłokini Wielkiej koło Kalisza do dziś jest wielką zagadką. Ogromne pieniądze, jakie zarobiła 36-letnia biznesmenka na eksporcie pomidorów do Wielkiej Brytanii, jej światowe życie oraz perypetie życia osobistego budzą emocje do dziś. Złe emocje! 

- Coś strasznego, prasa potrafi zniszczyć człowieka. Piszą takie przekłamania, że włosy dęba stają - mówi krewna zamordowanej Kingii Legg.

Podejrzewany o mord jej przyjaciel - bankrut-milioner - Anglik Ian Griffin spokojnie odjechał z hotelu swoim porsche. Policja brytyjska znalazła go ponoć ukrywającego się w namiocie w lesie, obok swojej posiadłości. Podobno tłumaczył się, że Kinga Legg zaatakowała go paralizatorem ukrytym w szmince.

Do bestialskiego mordu na Kindze Legg doszło w Hotelu Bristol w Paryżu. Jego dyrekcja nie zgadza się na oficjalny wywiad. Tylko kilka osób w Tłokini zgodziło się mówić o zamordowanej. Są dla niej pełni podziwu.

- Kinga była ładna, przebojowa i rzutka. Ostro w ręku trzymała firmę, pracowało u niej około 200 osób, do rządzenia nimi trzeba dojrzeć - mówi Kazimierz Frankiewicz, kuzyn Kingi Legg.

- Była bardzo przedsiębiorcza i uczciwa. Współczuję jej rodzicom. Robi się plugawe sensacje z tak dobrego człowieka. Ona nikomu nie odmówiła pomocy - dodaje Jolanta Marciniak, nauczycielka gimnazjum w Tłokini Wielkiej.

Gigantyczne gospodarstwo, które należało do Kingi Legg prowadzi teraz jej brat. Mężczyzna odmówił nam zdjęć w szklarniach. Zgodził się jego kooperant - dostawca specjalnych pomidorów na rynek brytyjski.

- Handlowało się dobrze, bez uwag i zastrzeżeń. Nadal tak jest. Ona przebywała za granicą, widywaliśmy się 2-3 razy w roku, bo firma była tak super ustawiona, że ona mogła zarządzać nią przez telefon - mówi producent pomidorów na eksport.

Studia kończyła w Poznaniu. Następne za granicą. Wszyscy w wiosce są dla niej pełni uznania i oburzeni prasowymi paszkwilami i kłamstwami. Według prasy Kinga Legg osierociła półtoraroczne dziecko, po pierwszym mężu.

To nie koniec prasowych kłamstw, wypisywanych tylko dla taniej sensacji. Z Tłokini zrobiono zabitą dechami wiochę. A to wyjątkowo zadbana i gospodarna miejscowość. Ogromne zagłębie pomidorowo-ogórkowe. Zadbane domy, mnóstwo szklarni i charakterystycznych kominów do ich ogrzewania.

- W gazecie było napisane, że są tu murowane domy, kute płoty, a słownictwo z czasów kamienia łupanego - opowiada krewny zamordowanej Kingi Legg.

Dramat Kingi Legg i jej rodziców to także tragedia mieszkańców Tłokini. Wiedzą, że drugiej takiej Kingi już nie będzie.*

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoruja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)