Bój o mieszkania w Warszawie
Mieszkańcy budynku przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie czują się oszukani. Wojewoda obiecywał, że przekaże ich blok gminie. W 1996 roku kamienica trafiła jednak w ręce prywatnego inwestora. W efekcie wzrósł czynsz, a lokatorzy nie mogą wykupić mieszkań za przysłowiową złotówkę.
Tragedia mieszkańców kamienicy przy ul. Nowogrodzkiej 78 w Warszawie. Wojewoda Mazowieclki przekazał ten budynek wraz z lokatorami. Zrobił to w 1996 roku, w ramach prywatyzacji przedsiębiorstwa zbożowo-młynarskiego. Nie było wtedy żadnej ustawy o mieszkaniach zakładowych. Wojewoda obiecywał jednak, że przekaże budynek gminie, ale zmienił zdanie i przekazał go nowopowstającej spółce, jako aport Skarbu Państwa - bez jakiejkolwiek wyceny.
- To były mieszkania zakładowe, Ministerstwa Przemysłu Spożywczego i Skupu. W zasadzie był to nasz blok, za nasze pieniądze. Nie daje się go ludziom, którzy mieli w niego wkład, tylko komuś obcemu - mówi Waldemar Nowakowski, najemca byłego mieszkania zakładowego przy ul. Nowogrodzkiej 78 w Warszawie.
I ten obcy - spółka "Polskie Młyny", która powstała po kolejnych przekształceniach sprywatyzowanej firmy, zrobiła to, czego bali się wszyscy - podwyższyła czynsz!
- Za trzydzieści sześć i pół metra kwadratowego mieszkania płacę 600 zł - mówi Barbara Filipkowska, najemczyni byłego mieszkania zakładowego przy ul. Nowogrodzkiej 78 w Warszawie.
- Wystarczy zachorować, albo stracić pracę. Jeśli ktoś przez trzy miesiące nie płaci czynszu, jest prowadzony do sądu - dodaje Maria Kawka-Nowakowska, najemczyni byłego mieszkania zakładowego przy ul. Nowogrodzkiej 78 w Warszawie.
Gdyby budynek, tak jak wojewoda zapowiadał, przekazał miastu, lokatorzy płaciliby o jedną trzecią mniej. A przy wykupie mieliby ogromne bonifikaty, sięgające nawet 95 procent wartości lokalu.
O komentarz do wysokiego czynszu poprosiliśmy właściciela budynku - "Polskie Młyny". Udzielił odpowiedzi tylko pisemnie.
"Stawki czynszu zaproponowane przez "Polskie Młyny" nie odbiegają od tych, które obowiązują innych lokatorów zamieszkałych w tym rejonie."
Mieszkańcy bloku przy ulicy Nowogrodzkiej pokazują nam stos dokumentów. To historia ich boju z prokuraturą, Wojewodą i Ministerstwem Skarbu. Ślą także pisma o pomoc do posłów. Takie problemy z czynszami i brakiem możliwości wykupu nawet z 95 procentową bonifikatą ma kilkaset tysięcy osób w kraju.
Mieszkańcy z Nowogrodzkiej korzystają z pomocy prawnika. Podpierają się raportem Najwyższej Izby Kontroli o prywatyzacji firmy. Ale co innego twierdzi NIK, co innego prokuratura. Dlaczego nie przekazano tej nieruchomości gminie Centrum?
- Można przypuszczać, że z dwóch powodów. Jeśli założymy dobre intencje, to przez bałagan, jeśli założymy złe intencje, to popełniono przestępstwo - twierdzi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli.
- W całej tej sprawie nie doszło do złamania prawa, niemniej jednak, decyzja prokuratora jest decyzją nieprawomocną i sąd zdecyduje, czy ta decyzja jest zasadna czy nie - informuje Mateusz Martyniuk - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Moim zdaniem ta transakcja była nieważna. Będę namawiał lokatorów tego budynku, aby wystąpili o unieważnienie tejże umowy, a także o odszkodowania za to, że utracili prawo do wykupu mieszkań na preferencyjnych zasadach - zapowiada Piotr Kamiński, prawnik który pomaga najemcom byłych mieszkań zakładowych.
Niektórzy posłowie usiłują przywrócić wygasłe w ubiegłym roku prawo do pierwokupu na preferencyjnych zasadach mieszkań zakładowych. Chcą, żeby prawo obejmowało także prywatyzacje z lat 90-ych. *
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)