Ilu jeszcze oszuka?

Ilu jeszcze oszuka?

Ostrzegamy przed pseudoprawnikiem z Warszawy. Mężczyzna podszywa się pod radcę prawnego, adwokata i prawnika. Twierdzi, że jest w stanie załatwić wszystko - nawet łamiąc prawo. Dotarliśmy do ponad 40 działkowiczów z podwarszawskich Ząbek, którzy twierdzą, że Janusz S. oszukał ich na 16 tysięcy złotych. Jak długo pseudoprawnik będzie naciągał ludzi?

Kolejni oszukani przez pseudoprawnika z Warszawy. Kilkudziesięciu działkowców zaufało Januszowi S. Zlecili mu sprawę odzyskania ogródków działkowych w Ząbkach pod Warszawą. 

- On wszystko wiedział. Mówił, że ma 300 spraw. Obiecywał, że nas uwłaszczy - opowiada Danuta Traczewska, działkowiec.

- Zażądał od każdej działki 400 zł. Zrobiłam składkę, ludzie mi wpłacili pieniądze - dodaje Wanda Krzyżańska, działkowiec.

W sumie działkowcy zapłacili Januszowi S. ponad 16 tysięcy złotych. Działki, o które walczyli trafiły do rąk dewelopera.

- On praktycznie nic dla nas nie zrobił - mówi Wanda Krzyżańska.

Kiedy działkowcy chcieli odzyskać swoje pieniądze, poszli do Janusza S. Wizyta skończyła się awanturą.

- Trzy osoby z nim stały, bo nie chciał być z nami sam na sam. Nikt nie mógł się odezwać, krzyczał: "zamknij mordę". Później powiedział, że nas załatwi, bo jesteśmy mu dłużni 50 tysięcy złotych - opowiada Danuta Traczewska.

Janusz S. podaje się za prawnika, adwokata i radcę prawnego. Jest ślusarzem. Twierdzi, że ma znajomości w sądach i prokuraturach. Jest w stanie załatwić wszystko. Nawet nielegalnie.

- Może pani zamówić wizytę u lekarza, niech zbada, czy ojciec gwałci dziecko. Takie to proste. Jak mnie pani zleci sprawę, to za tydzień dziecko będzie u pani. Kosztuje to 4700 zł. Daję gwarancję na piśmie, że w sprawie rozwodowej mąż zwróci co do złotówki koszta adwokackie - mówi Janusz S.

Janusz S. udziela porad w Stowarzyszeniu Magistrów Prawa Konstytucja przy ulicy Chłodnej w Warszawie. Chodziliśmy po poradę kilka razy. Janusz S. twierdzi, że jest doradcą od wszystkiego.

- Trzeba nadwyrężyć prawo dla tych osób, które się nie mogą w inny sposób obronić, a są ofiarami - radził Janusz S.

Mimo, że sprawą Janusza S zajmuje się prokuratura i policja, jego kancelaria nadal działa. Nadal ulotki reklamowe rozdawane są pod gmachem sądu w Warszawie. Biuro nazywa się już jednak inaczej. Adres pozostał ten sam. *

* skrót materiału

Reporterki: A. Krajewska, M. Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)