Izolowała kobietę, przejęła majątek?
Przepisała majątek oszustce? Henryka Justman tuż przed śmiercią zapisała cały swój majątek Jadwidze W., u której spędziła ostatnie półtora miesiąca życia. Bliscy pani Henryki twierdzą, że Jadwiga W. całkowicie odizolowała swojego gościa od kontaktu z otoczeniem. Czy zrobiła to, by zdobyć pieniądze?
"Horror". "Koszmar". "Nie do pojęcia". To najczęściej słyszane określania przyjaciół zmarłej Henryki Justman. Wspomnienie jej śmierci, nie daje im spokoju, mimo że od jej zgonu mija już 10 miesiąc.
Henryka Justman. Była prokurator. Pułkownik Ludowego Wojska Polskiego. Bezdzietna. Rodzinę zastępowali jej wieloletni przyjaciele. Byli prokuratorzy, sędziowie i kombatanci. Miała 91 lat. Mimo to, do dziś okoliczności jej śmierci pozostają zagadką.
W czerwcu ubiegłego roku Henryka Justman pojechała do Jadwigi W. do Konstancina koło Warszawy. Miała spędzić w jej willi dwa tygodnie. Została półtora miesiąca. To zaniepokoiło jej przyjaciół, którzy na co dzień opiekowali się staruszką. - Kiedy poprosiłam o możliwość rozmowy z Henią, okazało się, że ona śpi. Następnym razem, że ogląda telewizję, później, że je. Chciałam pojechać do niej, ale pani W. przestała odbierać telefony - mówi Krystyna Boczkowska, dawna sąsiadka zmarłej .
I tak było za każdym razem. Mimo prób, nikomu z przyjaciół nie udało się porozmawiać z Henryką Justman podczas jej pobytu u Jadwigi W. Podejrzenia znajomych Justman, wkrótce zastąpiło przerażenie. Zrozumieli, że właścicielka willi - Jadwiga W. - zrobi wszystko, aby nie dopuścić nikogo do jakichkolwiek kontaktów ze swoim gościem. Sama właścicielka willi nie ma sobie nic do zarzucenia. - Jeżeli pani Henryka nie wyrażała zgody na widzenia, to nie wyrażała. Ja ją sama namawiałam do odbierania telefonów - twierdzi Jadwiga W. - A jak doszło do tego, że ona przepisała pani cały majątek? - pytamy. - Znałyśmy się ponad trzydzieści lat. Wystarczy panu? - ucina rozmowę Jadwiga W.
Wieloletniej znajomości Jadwigi W. nie potwierdza nikt z przyjaciół Henryki Justman. Większość - zaprzecza. Ich zdaniem kobiety znały się nie od 30 lat - jak zeznała Jadwiga W. w prokuraturze - ale co najwyżej rok-półtora.
Kobiety poznały się prawdopodobnie w mazowieckim oddziale Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Henryka Justman pracowała tam społecznie jako radca prawny. Władze Związku dobrze też znają Jadwigę W., tyle że z nie najlepszej strony. Oto fragment ich oficjalnego oświadczenia: "Pani W. nie jest członkiem organizacji i nie jest nam wiadomo, aby ktoś z jej rodziny należał do naszego Związku.[?] Pani Jadwiga W. [...] jest nam znana jako osoba próbująca wykorzystywać autorytet Związku do załatwiania swoich partykularnych interesów, również do wyszukiwania wśród członków naszej organizacji chętnych do płatnego wypoczynku w domu pani W. w Konstancinie-Jeziornej [...]. Związek, widząc szkodliwe intencje pani W., kategorycznie zakazał jej wstępu do organizacji i nakazał zaprzestania ww. działań."
Rok wcześniej, latem w 2007 roku, Justman skusiła oferta Jadwigi W. i spędziła w jej willi w Konstancinie dwa tygodnie. Potem Justman miała wspominać swój pobyt w gronie przyjaciół. - Ta baba tyle mówiła i nie chciało mi się już słuchać jej godzinami - tak wspomina słowa Justman, jej najbliższa przyjaciółka, Adela Żurawska, emerytowana prokurator w stanie spoczynku.
Następnej wizyty u Jadwigi W., latem 2008 roku, Henryka Justman już nie przeżyła.
Po 6 tygodniach izolacji w willi Jadwigi W., Henryka Justman zmarła. Przez te półtora nikomu z przyjaciół Justman nie udało się z nią skontaktować Nie pomogła nawet ich wizyta pod willą Jadwigi W. w asyście policji. - Albo pani wpuści mnie razem z policjantem, albo, jeśli już tak pani woli, to niech pani samego policjanta wpuści, to on mi zda sprawę jak się Henia tam czuje i wygląda. "Wykluczone!" - wspomina swoją rozmowę z Jadwigą W. przed jej willą, Józef Żurawski, najbliższy przyjaciel Henryki Justman, emerytowany sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.
Dziesięć dni przed swoją śmiercią, Justman zmieniła testament o 180 stopni. Cały swój majątek przepisała Jadwidze W. - Ten testament jest pewnego rodzaju oskarżeniem. Jest to motyw - powód -dlaczego Jadwiga W. nie dopuszczała do kontaktu naszego z Henryką. Chciała zdobyć ten testament na swoją rzecz - podejrzewa sędzia Józef Żurawski.
Jasny motyw, kilkunastu świadków. Dowody na izolowanie Henryki Justman od jej najbliższych w ostatnich tygodniach jej życia. Wszystko to, nie przeszkodziło prokuratorom z Piaseczna pod Warszawą, umorzyć śledztwo. Dziś ich przełożeni wskazują na zaniedbania śledczych. - Nie przeprowadzono wszystkich czynności zmierzających do wszechstronnego wyjaśnienia zgonu Henryki Justman, jak również ustalenia przebiegu zdarzeń poprzedzających jej zgon - twierdzi prok. Mateusz Martyniuk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Decyzja o wznowieniu śledztwa zapadła parę dni po tym, jak wysłaliśmy pytania do prokuratury. - Część pytań, które pan redaktor stawia dotyczące tego postępowania, pokrywa się z poleceniami Prokuratury Okręgowej w Warszawie, natomiast pragnę podkreślić, iż decyzja prokuratury nie jest pochodną zainteresowania mediów tą sprawa - dodaje Mateusz Martyniuk z warszawskiej prokuratury.
Reporter: Łukasz Kurtz
lkurtz@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)