Kat w domu, ofiara na ulicy!
Pani Bożena od kilku lat nie może mieszkać we własnym mieszkaniu. Uciekła z niego wraz z synem przed byłym mężem katem. Mężczyzna zmienił w lokalu zamki. Rodziny nie chce więcej widzieć. Choć ma wyroki za znęcania się nad bliskim, nadal żyje w komfortowych warunkach. Jego ofiary muszą liczyć na pomoc przyjaciół.
- Wielokrotnie mówił, że jak będę miał 18 lat to mnie wykreśli z dowodu, że lepiej byłoby hodować świnie, bo miałby chociaż jedzenie. W wieku 13-u lat przyszedł i uderzył mnie w twarz. Powiedział: "to teraz zobaczysz, jakiego będziesz miał ojca" - opowiada Artur, syn pani Bożeny i Wiesława J.
- Zawsze się go bałam, on jak wchodził do domu pod wpływem alkoholu to mnie paraliżowało. Ze złości wybijał szyby w drzwiach - dodaje pani Bożena.
Rok 2003. Wiesław J., były mąż pani Bożeny po raz kolejny urządził awanturę domową jej i synowi Arturowi. Ze strachu uciekli z domu. Wiesław J. postanowił więc nie wpuścić ich do mieszkania i wymienił zamki. Po kilku dniach, kiedy pani Bożena w obecności policji i ślusarza weszła siłą do własnego mieszkania, rozpętała się kolejna awantura.
- Dostał szału, biegał krzyczał, groził, że nas zabije - opowiada kobieta.
Awantury, przemoc, jak twierdzi pani Bożena, były codziennością i to już od kilkunastu lat. W 2004 roku Wiesław J. zaatakował rodzinę nożem. Przerażeni uciekli z domu. Nigdy już do niego nie powrócili.
- Dużo razy byłam pod drzwiami, nawet próbowałam z nim rozmawiać, żeby dał klucz do mieszkania. Powiedział, że nie wyda - mówi pani Bożena.
Pani Bożena od kilku lat nie może mieszkać we własnym mieszkaniu. Kobieta i jej trzydziestoletni syn mieszkają u przyjaciół w jednym pokoju. Pani Bożena jest chora na nowotwór. Za dwa tygodnie zaczyna chemioterapię. Wiesław J. dwa lata temu, za znęcanie się psychiczne i fizyczne, i za nielegalne zakładanie podsłuchów w domu, otrzymał wyroki. Jednak od wyroku sądu odwołał się i do dziś trwa apelacja.
Trzy lata temu Wiesław J. postanowił wymeldować rodzinę z domu. Na szczęście nie udało się. Mężczyzna nie poddawał się jednak i próbę powtórzył w tym roku. Ku zdziwieniu pani Bożeny urzędnicy przychylili się do jego prośby. Zdaniem urzędu gminy Praga Południe w Warszawie, kobieta? dobrowolnie opuściła mieszkanie. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
(Telewizja Polsat)