Komendant skarży prokuratorów
Zniszczyli karierę komendanta policji. Władysław Szczeklik trafił do więzienia przez źle przeprowadzone śledztwo. Prokuratorzy: Maciej F. i Cezary P. lekceważyli dowody i pomijali to, co przemawiało na korzyść oskarżonego. Były komendant twierdzi, że zrobili to celowo. Choć mężczyźni zmarnowali mu życie, pozostali bezkarni.
Inspektor Władysław Szczeklik został przywrócony do pracy w policji. Wcześniej był komendantem, dziś jest radcą w komendzie wojewódzkiej. Funkcjonariusz ma pretensje, że osoby, które zrujnowały mu życie, nie poniosły żadnych konsekwencji.
Przypomnijmy: komendant Szczeklik pracował na stanowisku szefa policji w Białej Podlaskiej. W grudniu 2001 aresztował go Urząd Ochrony Państwa. Obciążyły go zeznania dwóch pracowników lombardu, którzy twierdzili, że policjant wziął łapówkę w zamian za informację o toczących się postępowaniach.
Komendant trafił do więzienia. Sprawa przed sądem trwała 5 lat. W końcu pracownicy lombardu odwołali swoje zeznania. Jeden z nich oświadczył, że to prokuratorzy z Lublina, w zamian za fałszywe zeznania obiecali złagodzenie kary w innych toczących się przeciw nim sprawach.
Lubelski sąd oczyścił komendanta z zarzutów. Sędziowie uznali, że prokuratorzy oskarżając inspektora Szczeklika dopuścili się rażących błędów i posługiwali się sfałszowanymi dokumentami.
- Głównym powodem uniewinnienia była dyskwalifikacja zeznań świadków ze względu na brak spójności, logiki, sprzeczność i niekonsekwencje. Sąd uznał, że prokurator naruszył zasadę obiektywizmu. Co więcej, nie zweryfikował linii obrony oskarżonego. Stwierdził, ze śledztwo było prowadzone pobieżnie - informuje Barbara du Chateau z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Sprawą Władysława Szczeklika zajmowało się dwóch nadal czynnych zawodowo prokuratorów - Maciej F. i Cezary P. Po naszym materiale ówczesny minister sprawiedliwości odwołał Macieja F. z pracy w prokuraturze krajowej. Jednak dalej pracuje on jako prokurator apelacyjny w Lublinie. Drugi jest szefem wydziału śledczego lubelskiej prokuratury okręgowej.
- "Interwencja" zrobiła dobra robotę. Dzięki temu programowi sprawą zajął się minister Ćwiąkalski. Jest to sygnał dla prokuratury - mówi inspektor Władysław Szczeklik.
Sprawę prowadzą teraz śledczy z Suwałk. Nie przesłuchali właściciela lombardu. A to on miał, według pracowników, wręczyć komendantowi 9 tysięcy złotych łapówki. Dziś Paweł P. ma status pokrzywdzonego. Sam przyznaje, że prokuratorzy z Lublina też namawiali go do złożenia fałszywych zeznań.
- Proponowano mi uchylenie aresztu za potwierdzenie ich wersji - mówi Paweł P., właściciel lombardu.
Inspektor Szczeklik sam złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez lubelskich prokuratorów. Według policjanta suwalska prokuratura niedokładnie zbadała sprawę i umorzyła postępowanie. Dlaczego? Bo przedawniła się rok temu. Jednak gdyby śledczy zbadali sprawę w kwestii posługiwania się przez prokuratorów sfałszowanymi dowodami, sprawa nie byłaby przedawniona.
- Zniszczono mi i mojej rodzinie życie, a prokuratorzy Maciej F. i Cezary P. dzisiaj się z tego śmieją - mówi inspektor Władysław Szczeklik.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki aborzecki@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)