Łagodna kara za molestowanie dziecka

Łagodna kara za molestowanie dziecka

Porwał dziecko do lasu i molestował - sąd wypuścił go na wolność. Mieszkańcy Motańca, małej wsi pod Stargardem Szczecińskim są wstrząśnięci. Ich sąsiad - Piotr S. mimo, że skrzywdził 3-letniego Pawełka, nie trafił do więzienia. Za molestowanie dziecka sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu i dozór kuratora.

Dramat rodziny Pyców ze wsi Motaniec koło Stargardu Szczecińskiego rozpoczął się we wrześniu 2008 roku. Wtedy ich 17-letni sąsiad Piotr S. porwał 3-letniego Pawełka do lasu. Tam wykorzystał go seksualnie. 

- Kiedy go znaleźliśmy, był cały mokry i przestraszony - opowiada Katarzyna Mateja, sąsiadka rodziny Pyców.

Piotr S. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że dziecko po prostu zgubiło się w lesie.

- Szedłem sobie z Kobylanki lasem i zbierałem grzyby. Nic się nie wydarzyło - twierdzi Piotr S.

Sąd Rejonowy w Stargardzie Szczecińskim uznał Piotra S. winnym wszystkich zarzucanych mu czynów, w tym seksualnego molestowania 3-letniego chłopca. Jednak wymierzył mu najniższą karę - dwa lata w zawieszeniu na cztery. Piotr S. wyszedł na wolność. Sąd nie wydał jeszcze uzasadnienia wyroku.

- Oskarżonemu postawiono zarzuty przestępstw przeciwko obyczajności, przeciwko rodzinie oraz zarzut wpływania na czynności świadka. Grozi za to kara do 12 lat pozbawienia wolności - informuje Aleksander Polański z Prokuratury Rejonowej w Stargardzie Szczecińskim.

- Sąd Rejonowy, wydając wyrok skazujący, nie miał wątpliwości, że oskarżony jest winien wszystkich trzech zarzucanych mu czynów. Wyrok jest nieprawomocny, wszystkie strony zapowiedziały wniesienie apelacji, więc może on ulec modyfikacji w różnych kierunkach - mówi Elżbieta Zywar z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Mieszkańcy wsi Motaniec nie kryją strachu. Boją się o swoje dzieci.

- Takie dziwne zachowania miał wobec mojego chrześniaka. Zaczynał go specjalnie rozbierać, czy coś tam. My to powiedzieliśmy wujkowi i wujek zabronił mu wchodzić na nasze podwórko - mówi Katarzyna Mateja, mieszkanka wsi Motaniec.

- Ja jestem porządnym człowiekiem i moje dziecko też jest porządne - zapewnia matka Piotra S.

Piotr S. dostał również dozór kuratora i zakaz zbliżania się do Pawełka. Ale w tak małej wsi, przypadkowe spotkania są na porządku dziennym. Takie kontakty nie wpływają pozytywnie na chłopca.

- Jest nadpobudliwy, znerwicowany. Zrywa się w nocy, muszę pampersy kupować, a przecież będzie miał 4 latka. Od tego wypadku stał się agresywny, nie do wytrzymania się zrobił - opowiada Danuta Pyc, matka Pawełka.

Piotr S. zapowiada apelację od wyroku. Nie zgadza się również na leczenie. *

* skrót materiału

Reporter: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)