Luksus w olsztyńskiej spółdzielni
Luksusowe auta dla kierownictwa spółdzielni. Prokuratura w Olsztynie bada sprawę zakupu trzech samochodów przez prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze" w Olsztynie. Warte 200 tysięcy złotych Toyoty trafiły do wiceprezesów oraz przewodniczącej Rady Nadzorczej. Mieszkańcy spółdzielni są oburzeni.
"Pojezierze" to jedna z największych spółdzielni mieszkaniowych w Olsztynie. Z kamerą byliśmy tam aż sześć razy. Wykryliśmy i udowodniliśmy liczne nieprawidłowości popełnione przez tamtejszego prezesa - Zenona P. Dzięki naszym interwencjom, w 2005 roku Zenon P. został aresztowany.
Władzę w spółdzielni objął nowy prezes - Wiesław Barański. Od tej pory w spółdzielni miał zapanować porządek i spokój. Wydawało się, że era nieprawidłowości w "Pojezierzu" wreszcie dobiegła końca. Niektórzy mieszkańcy twierdzą jednak, że stało się zupełnie inaczej.
- Patologia w spółdzielni trwa. Poprzedni prezes robił nadużycia i to samo powtarza się w tej chwili - twierdzi Leszek Krygier, mieszkaniec SM "Pojezierze".
Wszystko zaczęło się 2 lata temu. Prezes Barański postanowił zakupić spółdzielni nowe samochody służbowe. Wybór padł na luksusowe Toyoty. Za trzy samochody "Pojezierze" zapłaciło prawie 200 tysięcy złotych.
- Spółdzielcy zafundowali samochody prezesom, nie mając zresztą o tym pojęcia, bo to było trzymane w tajemnicy - mówi Maciej Janowski, członek SM "Pojezierze".
- Jeden z samochodów zostaje przeznaczony, jako samochód służbowy, dla szefowej RN, która tak naprawdę sprawuje funkcję społecznie - dodaje Lidia Staroń, poseł, członek SM "Pojezierze".
Zakupione za spółdzielcze pieniądze auta, trafiły do zastępców prezesa oraz przewodniczącej Rady Nadzorczej, organu, który powinien kontrolować zarząd. Kiedy mieszkańcy "Pojezierza" zaprotestowali, ta ostatnia postanowiła odkupić samochód od władz spółdzielni. Wiceprezesi postanowili jednak nadal wykorzystywać służbowe Toyoty. Nie zawsze do celów związanych z pracą.
- Spotykałem te samochody służbowe w miejscach, gdzie ich nie powinno być. Po godzinach pracy, wieczorowymi porami widziałem je na przykład w marketach - mówi Wiesław Szmidt - członek SM "Pojezierze".
Zanim pojawiliśmy się w "Pojezierzu", byliśmy uważnie obserwowani. Gdy dotarliśmy na miejsce, prezes Barański okazał się nieuchwytny. Udało nam się jednak namówić go na telefoniczną wypowiedź. Jak twierdzi, nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Zakupiłem te Toyoty, żeby wykonać prawidłowo zadania nałożone na zarząd. Tysiące zadań - mówi Wiesław Barański, prezes SM "Pojezierze".
Sprawa zakupu samochodów to nie jedyny problem, o którym mówią spółdzielcy. Jak twierdzą, niejasna jest również kwestia zarobków prezesa. Władze "Pojezierza" nie zgadzają się ich ujawniać. Z dokumentów, do których dotarli mieszkańcy wynika, że w grę wchodzą ogromne kwoty.
- Z regulaminu wynagradzania członków zarządu wynika, że prezes zarabia do ośmiu i pół razy więcej niż średnia płaca w spółdzielni, a zastępcy prezesa sześć i pół razy więcej. Wynagrodzenie pana prezesa to jest około 25 tys. zł, a zastępców około 19 tys. zł miesięcznie, ale są również przewidziane premie - mówi Maciej Janowski, członek SM "Pojezierze".
Jak twierdzą nasi rozmówcy, sytuacja w "Pojezierzu" jest coraz gorsza. Nie widać też żadnych szans na jej poprawę. Głosy przeciwników prezesa są bowiem według nich przemilczane.
Sprawą zakupu spółdzielczych Toyot zajęła się już olsztyńska prokuratura. Na razie nikomu nie postawiono jednak żadnych zarzutów. Kilka dni temu, w ramach protestu, mieszkańcy "Pojezierza" postanowili oplakatować spółdzielcze auta. Jak twierdzą, "Pojezierze" czeka jeszcze trzęsienie ziemi.*
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)