Okradli go z alimentów

Okradli go z alimentów

Pracodawca okradał go z alimentów. Teraz ma dług, którego nie jest w stanie spłacić. Robert Niewiada przez 6 lat pracował w przedsiębiorstwie Hydmet w Głogowie. Co miesiąc z jego pensji pobierano około 200 zł na alimenty. Po latach okazało się, że pieniądze zatrzymywał pracodawca pana Roberta, a mężczyźnie rósł dług. Dziś wynosi ponad 9 tys. zł.

Robert Niewiada ma 36 lat. Od 1997 roku pracował w głogowskim przedsiębiorstwie Hydmet. W tym samym roku na świat przyszła jego córka. Chociaż dzieckiem zajmuje się matka, pan Robert, jako tata, nigdy od obowiązku alimentacyjnego się nie uchylał. Co miesiąc jego firma miała przekazywać na konto komornika alimenty. 

- Co miesiąc to było 177 zł, a od kwietnia 2002 roku płacić miałem 227 zł. Mam "fiszki" comiesięczne, że mi odtrącano od pensji - opowiada Robert Niewiada.

W marcu 2003 roku pan Robert niespodziewanie otrzymał z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pismo, że jest winny 3 tysiące złotych plus odsetki - za alimenty. Pan Robert wiedział, że firma, w której pracował ma problemy finansowe, że wypłaca pensję w formie zaliczek. Do głowy mu jednak nie przyszło, że oszczędza na jego alimentach.

- Jak się zwolniłem w sierpniu 2003 roku, to na świadectwie pracy napisane było, że firma dłużna jest mi 4100 zł na poczet alimentów. Dyrektor, pan Andrzej Z. podpisał takie oświadczenie, że ostatni raz alimenty były wysłane w 2001 roku - mówi Robert Niewiada.

Pan Robert zgłosił sprawę do prokuratury. Oskarżył swoich szefów o przywłaszczenie jego pieniędzy i poświadczanie nieprawdy na wyciągach z pensji. Prokuratura Rejonowa w Głogowie sprawę po ponad roku jednak umorzyła.

- Niewątpliwie w tej sprawie zakład pracy zawinił nie przelewając na konto komornika pieniędzy z tytułu alimentów. Jednakże nie każde zawinienie realizuje od razu znamiona przestępstwa. Wyciąg z listy płac nie był dokumentem w rozumieniu karno-prawnym, więc nie można było dokonać nim poświadczenia - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Pan Robert winą za swój dług obarcza także komornika. Twierdzi, że ten przez dwa lata nic mu o zaległości nie powiedział.

- Komornik nie dał żadnego sygnału, że coś jest niepokojącego. Zawsze się migał. Nigdy nie można było z nim porozmawiać - twierdzi Robert Niewiada.

Także i z nami komornik o sprawie nie chciał rozmawiać. Próbując umówić się na spotkanie, wysyłaliśmy tydzień wcześniej maila i kilkakrotnie odwiedzaliśmy jego kancelarię. Kiedy już udało nam się spotkać komornika, ten nie chciał odpowiedzieć na nasze pytania.

Próbowaliśmy się skontaktować także z byłymi szefami pana Roberta. Oficjalnie firma ogłosiła upadłość w 2004 roku. Jak się jednak okazuje, pięć lat po tym fakcie na bramie wjazdowej wciąż wisi jej logo, a były prezes Hydmetu nadal bywa na terenie dawnego przedsiębiorstwa.

Sytuacja pana Roberta jest patowa. Mimo iż regularnie płaci bieżące alimenty na córkę, jego dawny, niezawiniony dług wynosi już ponad 9 tysięcy złotych i wciąż rośnie. Niedawno dostał on pismo od komornika, że ten będzie mu zabierał nie tylko 227 zł alimentów, ale do 60 proc. wynagrodzenia na poczet starego zadłużenia. Mężczyźnie na życie zostanie około 400 złotych. *

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)