Policjantka ponad prawem?
Policjantka złamała postanowienie sądu i porwała własne dziecko. Zgodnie z wyrokiem 3-letnia Julka miała przebywać pod opieką ojca. Matka wykradła ją jednak ze żłobka. Ukrywa córkę, choć ma cztery postanowienia sądu nakazujące oddanie jej.
Pan Adam mówi, że początki jego związku z Małgorzatą były bardzo szczęśliwe. W 2006 roku na świat przyszła ich córka Julia, kupili i wyremontowali nowe mieszkanie. Pierwsze rysy w ich małżeństwie pojawiły się prawie rok temu, gdy Małgorzata rozpoczęła kurs policyjny w ośrodku szkolenia policji.
- Od sierpnia małżonka przestała przyjeżdżać do domu. Początkowo tłumaczyła to zwiększoną ilością służb. W ręce wpadł mi billing jej rozmów. Przyznała się wtedy, że ma innego mężczyznę i chce z nim być - opowiada pan Adam.
W sierpniu ubiegłego roku pani Małgorzata wyprowadziła się z domu. Pan Adam mówi, że na początku sierpnia kilka razy widywała się z małą Julką. Spotkania trwały po pół godziny. Potem aż do października policjantka nie widywała córeczki.
W listopadzie pan Adam złożył wniosek o rozwód, alimenty i przyznanie mu opieki nad córką. Miesiąc później sąd orzekł, że dziecko powinno przebywać w domu rodzinnym, czyli przy ojcu. Wkrótce potem żona - policjantka, która zaczęła pracę w komisariacie w Gdańsku postanawia wykraść dziewczynkę ze żłobka.
- Nawet nie wzięła kurtki i butów. Wszystko zostało. Ona po prostu, tak jak ją miała na rękach, wybiegła do samochodu i pojechała - mówi Agnieszka K. dyrektorka żłobka.
- Dowiedziała się o wydanym postanowieniu. Wtedy wystraszyła się, że dziecko może zostać jej zabrane. Zgłoszone było zawiadomienie o porwaniu. Prokuratura w Oliwie je umorzyła - mówi pan Adam.
Dzień po uprowadzeniu córki pan Adam odwiedza żonę w mieszkaniu jej nowego partnera. Podobno jest on wysokiej rangi funkcjonariuszem Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
- Najpierw udałem się do komisariatu w Gdańsku Osowej, gdzie pokazałem komendantowi postanowienie, że dziecko ma przebywać w miejscu zamieszkania w domu rodzinnym. Komendant odmówił udzielenia mi asysty tłumacząc, że policja nie jest od tego. Wziąłem córkę na ręce i zbiegłem po schodach. W tym czasie konkubent z trzema mężczyznami podbiegli do mnie, przewrócili na ziemię i zaczęli bić - opowiada pan Adam.
Pan Adam prawie pól roku próbuje odzyskać dziecko. W lutym Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe ponownie poleca policjantce zwrócenie dziewczynki ojcu. Małgorzata W. ma na to cztery dni. Nie stosuje się do polecenia sądu. Idziemy do mieszkania jej nowego partnera, aby zapytać dlaczego. Jednak nikt nie wpuszcza nas do środka.
W marcu sędzia wydziału rodzinnego Sądu Rejonowego w Gdańsku postanawia wyegzekwować swoje decyzje, których nie respektuje policjantka. Do mieszkania Małgorzaty W. zostaje wysłany kurator sądowy. Jednak on również wychodzi stamtąd z kwitkiem.
- Być może dziecko będzie już tak związane emocjonalnie z matką, że rozstrzygnięcie będzie korzystne dla matki w tym zakresie - informuje Ilona Buła z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.
- Grożono, że jeśli nie przestanę się interesować dzieckiem, to zostanę wywieziony do lasu i zrobią tam ze mną porządek - mówi pan Adam. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)