Pożar, który wstrząsnął Polską

Pożar, który wstrząsnął Polską

Tragedia w Kamieniu Pomorskim. W pożarze bloku socjalnego zginęło 21 osób, a dwie wciąż są poszukiwane. Hydranty, które znajdowały się w budynku nie działały, drzwi ewakuacyjne były zamknięte na kłódkę, a sam budynek, wzniesiony z łatwopalnych materiałów, palił się jak domek z kart.

W nocy z niedzieli na poniedziałek hotel socjalny przy ul. Wileńskiej w Kamieniu Pomorskim stanął w płomieniach. Szalejący żywioł rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Pożar wybuchł prawdopodobnie na pierwszym piętrze. 

- Przyjechaliśmy po dwóch minutach, okazało się, że o wiele, o wiele za późno - mówi Daniel Kopaliński z Państwowej Straży Pożarnej w Kamieniu Pomorskim

- Obudziło mnie gorąco, wzięłam głęboki oddech, w krtani zaczęło mnie palić. Na górze zobaczyłem języki ognia - wspomina Agnieszka Drewniok, ofiara pożaru w hotelu socjalnym.

- Żona owinęła kołdrą dzieciaka i zrzuciła go z okna na pierwszym piętrze. Potem sam skoczyłem i drugie dziecko złapałem - dodaje Sławomir Czerwiński, ofiara pożaru w hotelu socjalnym.

Ten, kto skoczył z okna-przeżył. Budynek zbudowany był z łatwopalnych materiałów, znajdujące się wewnątrz meble i ubrania zgromadzone na małej powierzchni momentalnie zajęły się ogniem. Drzwi ewakuacyjne były zablokowane, a hydranty znajdujące się wewnątrz budynku okazały się atrapą.

Bilans tragedii: 20 osób trafiło do szpitala z poparzeniami i złamaniami, 23 osoby uważane są za zaginione w tym 21 osób za zmarłe. Do tej pory uważano, że ogień pochłonął sześcioro dzieci, teraz mówi się o dziesięciorgu. Sami mieszkańcy bloku mówią, że było ich więcej. Mówią też, że budynek był w tragicznym stanie technicznym Ludzie są pewni, że gdyby hydranty wewnątrz budynku działały, można by było ugasić pożar.

- W tym wypadku za wszystkie urządzenia techniczne odpowiada zarządzający, właściciel. Kiedyś był to hotel, teraz jest to po prostu budynek mieszkalny, wymagania są wiec o wiele mniejsze - informuje Daniel Kopaliński z Państwowej Straży Pożarnej w Kamieniu Pomorskim.

To że wymagania są o wiele mniejsze, nie zwalnia włodarzy od odpowiedzialności, od okresowych kontroli stanu technicznego budynku, od sprawdzenia, czy ludzie mają gdzie uciec przed pożarem. Burmistrz Kamienia Pomorskiego był niezwykle trudno uchwytny dla mediów.

- Najgorzej nas boli to, że widzieliśmy te dzieci i nie mogliśmy im pomoc - mówi Agnieszka Drewniok, ofiara pożaru w hotelu socjalnym.*

* skrót materiału

Reporter: Bożena Golanowska

bgolanowska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)

(Telewizja Polsat)