Renta albo śmierć

Renta albo śmierć

Głoduje, bo nie dostał renty. Jan Madejski od kilkunastu dni protestuje przed Sądem Administracyjnym w Warszawie. Mężczyzna, choć jest inwalidą trwale niezdolnym do pracy, musiał walczyć z ZUS-em o rentę. Dostał ją dopiero po 6 latach. Wypłaty zaległych świadczeń ZUS zwrócić mu jednak nie che. Zdesperowany mężczyzna podjął głodówkę.

- Traktują mnie jak bandytę. Na obiady tędy chodzą, palcami pokazują i bezczelnie się śmieją, prosto w oczy - mówi Jan Madejski.

W centrum Warszawy, przed budynkiem Sądu Administracyjnego, na malutkim skwerku, siedzi i głoduje pan Jan. Powód? 20 lat walczy z ZUS-em i sądami próbując odzyskać swoją zaległą rentę. Ten desperacki czyn jest wołaniem o pomoc i sprawiedliwość.

- Siedzę tu od 20 kwietnia. Przez tydzień czasu prowadziłem protest bierny, ale nikt nie reagował, wiec podjąłem protest głodowy. To była ostateczność. Oni traktują mnie jak przestępcę, jakbym żądał od nich czegoś cudzego, a ja o swoje walczę - opowiada Jan Madejski, protestuje.

Stosy pism, odwołań od decyzji ZUS, zażaleń - to wszystko trafiło do Sądu Administracyjnego dwa lata temu. Do tej pory pan Jan czeka.

- Pan Madejski domagał się uchylenia decyzji, w której odmówiono mu przyznania renty inwalidzkiej. Sąd stwierdził, że nie jest sądem właściwym do rozstrzygnięcia tych spraw, jest nim sąd powszechny - informuje Małgorzata Jarecka z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Absolutnie bezradny i bardzo zdeterminowany, chory człowiek cały czas liczy na to, że w końcu któraś z instytucji zajmie się jego sprawą. Ma ogromny żal do ZUS-u , że ten pozbawia go środków do życia.

- Dostaliśmy od MOPS-u 50 złotych na leki, a 100 złotych w bonach, żebyśmy kupili salcesonu i kaszanki chyba. Przecież to cukrzyk. Gdzie insulina, a gdzie leki? To człowiek po trepanacji czaszki, w pięciu miejscach ma złamany kręgosłup, cukrzycę, niedowład rąk i nóg - mówi Wanda Madejska, żona Jana Madejskiego.

Pan Jan ma dokumenty, które mówią o tym, że jest inwalidą i jest trwale niezdolny do pracy. Twierdzi, że pierwszy wniosek o rentę złożył w 1993 roku. Jednak ZUS ma odmienne zdanie.

- Wniosek złożył w styczniu 1995 roku, wówczas został on odrzucony, bo pan Madejski nie miał 5 lat stażu pracy w ciągu dziesięciolecia przed złożeniem wniosku. Ponownie złożył taki wniosek w 1997 roku. Wówczas z tych samych powodów również mu odmówiliśmy. Dopiero w 1999 roku, kiedy doniósł nowe dokumenty, potwierdzające staż pracy, renta został mu przyznana - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy ZUS-u w Warszawie.

Reporterka: Czy pan wie, że może to przypłacić życiem?

Jan Madejski: A jakie to jest życie w tym kraju? Wolę zdechnąć niż tu żyć. Jaka jest alternatywa? Żyć w g... czy umrzeć? Ja wolę umrzeć.*

* skrót materiału

Reporterki: Aneta Kaziuk i Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)