Rzeź psów ze schroniska

Rzeź psów ze schroniska

Dramat psów w nielegalnym schronisku. W Krężlu i Maciejowicach niedaleko Grójca odkryliśmy zakopane zwłoki kilkudziesięciu zwierząt. Umierały z głodu, chorób albo - jak twierdzi były pracownik przytuliska - były zabijane przez ich właścicielkę. Ewa B. miała wstrzykiwać im śmiertelny środek a później zakopywać lub wyrzucać na jezdnię.

- Jeśli pies jej nie odpowiadał, to go eliminowała. Dawała mu zastrzyki. Później zakopywała albo porzucała na drodze, że niby samochód go zabił - opowiada Krzysztof, były pracownik Ewy B.

Makabryczne odkrycie w Krężlu niedaleko Grójca. Dzięki zeznaniom pana Krzysztofa, byłego pracownika schroniska odkopaliśmy zwłoki psów. Właścicielką przytuliska była Ewa B.

- Przy mnie je usypiała. Wchodziła do kojca i dawała im zastrzyk. Po kilku minutach pies już leżał. Wózkiem je przywoziliśmy i zakopywaliśmy - opowiada pan Krzysztof.

Do schronisk Ewy B. w Krężlu i w Maciejowicach dotarliśmy kilka miesięcy temu. Widok, jaki zastaliśmy, był przerażający. Oburzenia nie kryli także mieszkańcy Maciejowic.

- Te psy wieczorem przychodzą pod mój dom i nie dają żyć. Niech tu będzie schronisko z prawdziwego zdarzenia, a nie cmentarzysko. Ostatnio był tu taki smród, że nie dało się przejść - mówi mieszkanka Maciejowic.

Podobnie było w schronisku w Krężlu. W starej szopie i kilku ciasnych boksach kobieta trzymała ponad sto psów. Zwierzęta umierały z braku miejsca, jedzenia, licznych chorób. Te, które jeszcze żyły, poruszały się wśród zwłok innych psów.

- W dwóch kontenerach, po sto osiemdziesiąt litrów, znaleźliśmy zwłoki w stanie płynnym - informuje Krystyna Sroczyńska z Fundacji Dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych "Emir".

Schroniska zostały zlikwidowane w sierpniu ubiegłego roku. Okazało się, że znęcanie się nad psami, to nie jedyne okrucieństwo, do jakiego w nich dochodziło. Razem z fundacjami obrońców praw zwierząt poinformowaliśmy policję o makabrycznym odkryciu niedaleko schroniska w Krężlu. W ziemi zakopano zwłoki kolejnych psów.

Dotarliśmy do Ewy B. Kobieta dwa miesiące później otworzyła kolejne nielegalne schronisko w Kociołkach niedaleko Kozienic.

- Ja nic nie wiem, nie usypiałam psów. To jest wierutna bzdura - twierdzi Ewa B.

- Ona zawsze od wszystkiego się migała, ale mam nadzieję, że to się skończy - mówi pan Krzysztof*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk

(Telewizja Polsat)