Seria morderstw na Starówce

Seria morderstw na Starówce

Seria tajemniczych i wyjątkowo brutalnych morderstw w Warszawie. Policjanci z "archiwum x" wrócili do niewyjaśnionej sprawy zabójstw starszych kobiet na Starym Mieście. Wszystkie ofiary były zamożne. Bandyci włamując się do ich mieszkań z góry planowali, że je zabiją. Najpierw jednak bezlitośnie się nad nimi znęcali. Chociaż od zbrodni mija właśnie 20 lat, policja wciąż potrzebuje pomocy świadków, by schwytać morderców.



- Seria zabójstw zaczęła się 9 kwietnia 1989 roku. Od tego momentu, osoby starsze, samotne nie mogły czuć się bezpieczne i mogły stać się potencjalną ofiarą sprawców - mówi oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji.

- Każdy napad kończył się bardzo mocnym pobiciem osoby, bądź też zabójstwem - dodaje Marcin Szyndler z Komendy Stołecznej Policji.

Zofia Dybowska-Aleksandrowicz już za życia była chodzącą legendą. Jako jedna z pierwszych w Polsce zajmowała się reżyserią dubbingu. Według ekspertów, talent taki jak jej, zdarza się raz na milion. Jest 9 września 1989 roku. Tego dnia, panią Zofię odwiedzają sąsiedzi. Przez dłuższą chwilę bezskutecznie pukają do drzwi. Gdy nikt nie odpowiada, naciskają klamkę i wchodzą do środka. Ich oczom ukazuje się potworny widok.

- Usłyszałam głos mojego ojca w telefonie, że mam natychmiast wracać do Warszawy, bo mama i babcia nie żyją. Babcia miała poderżnięte gardło, a mama dostała 24 ciosy nożem w okolice serca. - wspomina Miriam Aleksandrowicz, córka zamordowanej kobiety. Pani Zofia od wielu lat mieszkała na Starym Mieście w Warszawie. Do jej mieszkania mordercy dostali się najprawdopodobniej przez okno. Wszystko działo się późną nocą.

- Panie były bardzo czujne. Młodsza pani Dybowska podjęła walkę ze sprawcami. Co najmniej jeden z nich został zraniony przy pomocy jakiegoś ostrego przedmiotu - mówi oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji.

- Były odciski palców w całym domu. Były jakieś niedopałki w popielniczce. Moja mama paliła, ale nie malowała się, a jeden z niedopałków miał ślady szminki - dodaje Miriam Aleksandrowicz. Jest niemal pewne, że przed śmiercią pani Zofia była uważnie obserwowana. Mordercy znali jej rozkład dnia - wiedzieli więc jak i kiedy uderzyć.

Morderstwo pań Dybowskich to jednak nie jedyna zbrodnia, jakiej dokonali bandyci. Zabójstw takich, jak to wydarzyło się wówczas? aż sześć na warszawskiej Starówce.

- Większość ofiar, to osoby w wieku od 75 do 83 lat. W ich mieszkaniach sprawcy znajdowali biżuterię i cenne przedmioty - mówi Marcin Szyndler z Komendy Stołecznej Policji. - Te zabójstwa musiały być "nadane". To znaczy, ktoś wskazał osoby, które mogą być ofiarami tych zabójstw - twierdzi Brunon Hołyst, kryminolog.

- Wszystkie ofiary były przyduszane. Obwiązywali je przy pomocy kabli elektrycznych znalezionych na miejscach zdarzeń, ale również używali bandaża elastycznego, co jest też elementem charakterystycznym dla tych zabójstw, bandaż musiał być przynoszony przez sprawców ze sobą. Każdy element oporu ze strony poszkodowanych, nawet najmniejszy, był duszony w zarodku. Zdecydowanie i bardzo brutalnie bili ofiarę po całym ciele, szczególnie po głowie - opowiada oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji. Jednym ze śladów w serii morderstw jest tajemniczy mężczyzna. Był on widziany w pobliżu wszystkich miejsc zbrodni. Obserwował mieszkania zanim weszli do nich zabójcy. Później prawdopodobnie brał także udział w morderstwach.

- Blondyn, lub ciemny blondyn, ubrany w kamizelkę dżinsową. Miał cechę charakterystyczną - przy chodzeniu "zaciągał" lewą nogą. Kulał - opowiada oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji. Zgodnie z prawem, za dziesięć lat sprawa morderstw na Starym Mieście ulegnie przedawnieniu. Bandyci nie poniosą wtedy już żadnej kary. Kilka dni temu sprawą zainteresowało się jednak policyjne "archiwum x". Prowadzone tam śledztwo, to ostatnia szansa na schwytanie sprawców tych bestialskich zbrodni.

- Całe życie mnie męczyło, że gdyby była sytuacja odwrotna, gdybym to ja zginęła, to mama drążyłaby, aż by ich znalazła. Chciałabym się dowiedzieć kim są, ale z drugiej strony boję się - mówi Miriam Aleksandrowicz.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)