"Starość jest straszna"

"Starość jest straszna"

Mieszkańcy "Domu Spokojnej Starości" w Radomiu stracili całodobową opiekę medyczną. Miasto zlikwidowało gabinet lekarski, który funkcjonował tam od 20 lat. Starsi, samotni ludzie czują się opuszczeni, niepotrzebni i oszukani. Kiedy decydowali się zamieszkać w placówce, opiekę lekarską im obiecywano.

Radom, ulica Batalionów Chłopskich. To tu 20 lat temu zbudowano dom, w którym miały znaleźć swoje miejsce osoby starsze, schorowane, którym potrzebna była całodobowa opieka. Według wspomnień mieszkańców zbierano nawet na ten cel cegiełki wśród radomian.

- Kiedy mnie przyjmowali, był lekarz, były pielęgniarki, byli portierzy, budynek był bardzo bezpieczny - informuje Barbara Ślusarczyk, mieszkanka "Domu Spokojnej Starości" w Radomiu.

- W spółdzielni zapewniano, że tutaj jest lekarz. Wszystkim to obiecywano - dodaje Adam Szczepański z "Domu Spokojnej Starości" w Radomiu.

Jednak od kilku lat sytuacja w domu zaczęła się zmieniać. Początkowo przestała funkcjonować stołówka. W grudniu ubiegłego roku zlikwidowano gabinet pielęgniarski.

Okazuje się, że sytuacja formalna tego domu nie jest taka, jak postrzegali to przez wiele lat jego mieszkańcy. Według prawa jest to jedynie zwykły blok. Funkcjonowanie tego domu było wynikiem umowy sprzed 20 lat między spółdzielnią a ówczesnym wojewodą radomskim.

- W 2007 roku zleciłam kontrolę jednostek, które podlegają wydziałowi zdrowia. Okazało się, że w Miejskim Ośrodku Społecznym funkcjonuje coś, co nie powinno być finansowane z naszych środków, czyli funkcjonuje gabinet w bloku spółdzielczym. Uważam, że spółdzielnia mieszkaniowa wprowadziła mieszkańców w błąd - mówi Anna Kwiecień, wiceprezydent Radomia.

- Pensjonariusze mogą czuć się oszukani. Otrzymując mieszkanie w naszym spółdzielczym domu pomocy społecznej, niejednokrotnie w rozliczeniu oddawali swoje mieszkania - opowiada Marek Kraszewski, prezes Zarządu Spółdzielni "Budowlani, do której należy "Dom Spokojnej Starości" w Radomiu..

Miasto nie widzi problemu, ponieważ w niedalekiej okolicy jest przychodnia. Zarówno apele ze strony mieszkańców domu, jak i władz spółdzielni o przywrócenie gabinetu, spotykały się z odmową. Ze swojej strony miasto zaproponowało jednak starszym ludziom przejście do innych domów na terenie Radomia, bądź opiekę opiekunek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Mieszkańcy jednak oczekują innego rozwiązania.

Kto i kiedy popełnił błąd? Czy zawinili ludzie, którzy obiecali coś, czego nie powinni obiecywać, czy zmieniający się system? Czy zabrakło dobrej woli decydentów? Tego już dziś nie da się powiedzieć. Mieszkańcy czują się rozżaleni. Zwyczajnie boją się osamotnienia w jesieni swojego życia.

- Nas, starszych ludzi mają za nic. Mamy umrzeć, aby był spokój? - pyta Barbara Ślusarczyk, mieszkanka "Domu Spokojnej Starości" w Radomiu.*

* skrót materiału

Reporter: Sylwia Sierpińska ssierpinska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)