Święta na klatce schodowej

Święta na klatce schodowej

Koczują na klatce schodowej, bo uważają, że ich niesłusznie eksmitowano. Już od miesiąca pani Irena z synem mieszkają na korytarzu jednego z bloków w Hajnówce na Podlasiu. Rodzina została eksmitowana z dotychczasowego mieszkania, bo nie spłacała zadłużenia lokalu. Państwo Januszykowie dostali lokal od spółdzielni. Jej pracownicy o kredycie nic im nie wspominali.

Hajnówka na Podlasiu. W jednym z tamtejszych bloków od 1991 roku mieszkała pani Irena z synem. Po kilku latach lokatorka dowiedziała się, że jej mieszkanie jest obarczone niespłaconym długiem za budowę bloku. 

- Moje poprzednie mieszkanie nie było zadłużone. Jednak z powodu wad technicznych zwolniłam je, a w ramach zamiany otrzymałam od spółdzielni nowe. Gdy zaczęła obowiązywać ustawa o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów, spółdzielnia wykazała stan faktyczny tej nieruchomości. Okazało się, że mam ogromne zadłużenie kredytowe, którego nie powinnam mieć - opowiada Irena Januszyk, którą eksmitowano z mieszkania.

Pani Irena nie mogła skorzystać z ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów, bo dokonała zamiany mieszkania. Przez kilkanaście lat odsetki wielokrotnie przerosły sumę kredytu, jakim pierwotnie było obciążone mieszkanie.

-Tak moralnie, to ta pani, jak i kilkaset tysięcy mieszkańców naszego kraju mają rację. W tamtym czasie, to był rok 1991, ludzie nie byli do końca świadomi, że te kredyty trzeba będzie spłacać. To były potężne odsetki, to było ponad 80 procent w skali rocznej. Tamtym ludziom obiecywano, że te kredyty będą umarzane - mówi Mirosław Mordań, prezes spółdzielni mieszkaniowej.

Gdy zadłużenie pani Januszyk przekroczyło sto tysięcy złotych, spółdzielnia postanowiła wykluczyć ją z grona spółdzielców, a do sądu trafił wniosek o eksmisję rodziny.

- W lipcu 2006 roku, Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim nakazał pani Irenie i jej synowi Markowi

opróżnienie i wydanie lokalu spółdzielni. Sprawa trafiła do instancji odwoławczej i Sąd Okręgowy w Białymstoku oddalił apelację pani Ireny - informuje Karol Jaszkowski, prezes sądu w Bielsku Podlaskim.

- Zostałam eksmitowana przez panią komornik, 17 lutego na polecenie spółdzielni mieszkaniowej, która niesłusznie przypisuje mi zadłużenie kredytowe, którego nie powinnam mieć - rozpacza Irena Juszczyk.

Rodzina nie zamierza się jednak poddawać. Pani Irena i jej syn uważają, że eksmitowano ich niesłusznie. Czarę goryczy przelał również lokal socjalny, który przydzieliło im miasto. Postanowili koczować na klatce schodowej bloku, gdzie wcześniej mieszkali, do czasu wyjaśnienia sprawy.

- Będziemy tu mieszkać aż się sprawa rozwiąże, bo to nie jest nasza wina, tylko spółdzielni mieszkaniowej. Ona popełniła przestępstwo i powinna się do tego przestępstwa przyznać - mówi Marek Januszyk, syn pani Ireny. *



* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)