Walczy o honor i mundur

Walczy o honor i mundur

Zeznania podwładnych zniszczyły mu karierę. Stanisław Janik był Komendantem Straży Granicznej w Gościcach, przy granicy polsko-czeskiej. W 1993 r wydalono go ze służby na podstawie wątpliwych zeznań podwładnych. Sąd uniewinnił komendanta aż cztery razy. Mimo to, prawo nie pozwala mu ponownie założyć munduru.

- Zostałem dyscyplinarnie wydalony, w sposób wyjątkowo ohydny. Stosowano wszelkiego rodzaju manipulacje, kombinacje. Dla mnie jest to sprawa honoru, o ten honor walczę już 17 lat i będę walczył - mówi kpt. Stanisław Janik, którego wyrzucono dyscyplinarnie ze Straży Granicznej.

Siedemnaście lat temu kapitan Stanisław Janik był funkcjonariuszem Straży Granicznej. W Gościcach, niewielkiej miejscowość na granicy polsko-czeskiej znajdowała się strażnica, której był komendantem. Dziś nie ma już ani strażnicy, ani kariery kapitana Janika.

Problemy kapitana Janika zaczęły się w czerwcu 1992 roku. Nieznany sprawca dokonał nielegalnego przekroczenia granicy. Szukano go, ale przestępca sam następnego dnia zgłosił się do Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej. Przyznał, że tej feralnej nocy był pijany i nie wiedział, co robi. Winą obarczono szefa strażnicy - kapitana Janika. Rozpoczęto postępowanie dyscyplinarne.

- "Uszyto" postępowanie przeciwko mnie. Za wszelka cenę chcieli się mnie pozbyć - twierdzi kpt. Stanisław Janik.

- Dopisano mu czyny, fakty, których nie zrobił i na tej podstawie usunięto go z instytucji, jako człowieka niewygodnego - mówi prof. Stanisław Nicieja, były senator, który interpelował w sprawie Janika.

- Postępowanie dyscyplinarne zakończyło się wymierzeniem kary wydalenia ze służby w 1992 roku. Po ponownym rozpatrzeniu tej sprawy, na wniosek pana Janika, decyzja ta została utrzymana w mocy. Również MSWiA utrzymało decyzję o zwolnieniu w mocy. NSA odrzucił skargę pana Janika w przedmiocie zwolnienia ze służby - informuje płk Wojciech Lechowski, rzecznik Komendy Głównej Straży Granicznej.

Równocześnie z wewnętrznym postępowaniem dyscyplinarnym, Straż Graniczna w Kłodzku zgłosiła sprawę do prokuratury. Nyski sąd dwa razy uniewinniał kapitana, a prokuratura dwa razy się odwoływała. Śledczy uznali dopiero trzeci wyrok uniewinniający, jaki zapadł 7 marca 2000 roku. Po ośmiu latach od wszczęcia postępowania.

- Sąd nie dał wiary świadkom oskarżenia, nie doszedł do przekonania, iż dowody te są wiarygodne. Wobec wątpliwości, które miał, sąd oskarżonego uniewinnił od stawianych mu zarzutów - mówi Bartłomiej Madejczyk z Sądu Rejonowego w Nysie.

Postępowanie dyscyplinarne i karne oparto na zeznaniach byłych podwładnych Janika. Zdaniem kapitana, ci wielokrotnie mijali się z prawdą.

- Jeden z głównych świadków oskarżenia, Sławomir S. w 1993 w trakcie przesłuchania przed prokuratorem w Nysie zeznał, ze kapitan Janik po każdym nielegalnym przekroczeniu granicy polecał zacierać ślady Karolowi W. Dwa lata później zeznał, że on tylko słyszał, że kapitan Janik kazał zacierać ślady Karolowi W., ale nie pamięta już od kogo to usłyszał. Cztery lata później przed sądem zeznał, że: "Kapitan Janik nigdy i nikomu nie polecał zacierać śladów" - opowiada kpt. Stanisław Janik.

W 2000 roku, z wyrokiem uniewinniającym w ręku, kapitan Janik wierzył, że sprawiedliwości stało się zadość. Sądził, że to koniec jego problemów.

- Nie można cofnąć decyzji o wydaleniu go ze służby, dlatego że od dnia doręczenia jej minęło 5 lat - informuje płk Wojciech Lechowski, rzecznik Komendy Głównej Straży Granicznej.

- To nie moja wina, że postępowania karne trwało 8 lat. To ja byłem czterokrotnie uniewinniany - mówi kpt. Stanisław Janik.

Zarówno MSWiA, jak i Komenda Główna Straży Granicznej przyznały, że decyzja o wyrzuceniu ze służby kapitana Janika była wydana z naruszeniem prawa. Nic to jednak w sytuacji kapitana nie zmienia. Prawo nie pozwala mu wrócić. Pan Janik walczy przed Sądem Okręgowym w Warszawie o odszkodowanie, ale jak sam twierdzi, ważniejszy niż pieniądze, jest honor.

- Ja muszę wrócić i z honorem odejść z tej służby. Ja bym oczu nie zamknął, gdybym tych kwestii nie zakończył - podsumowuje kpt. Stanisław Janik.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)