Zakaz krytykowania komornika
Sądowy absurd. Stanisław Szamborowski został skazany na karę więzienia w zawieszeniu, bo w skardze do prokuratora generalnego i artykule w Gazecie Olsztyńskiej skrytykował działania komornika. Mężczyzna twierdzi, że urzędnik zaniżył podczas licytacji wartość jego majątku. Nie może jednak nikomu o tym powiedzieć!
- Nie mogę w tej sprawie nic powiedzieć, bo zostałem skazany i być może pójdę do więzienia - mówi pan Stanisław.
Stanisław Szamborowski jest rolnikiem. Kilka lat temu popadł w poważne tarapaty finansowe. Chciał sprzedać swój majątek i spłacić długi. Jak twierdzi, znalazł już nawet kupca, który chciał zapłacić za jego dwudziestohektarowe gospodarstwo ponad 3 miliony złotych. Zanim jednak doszło do transakcji, odbyła się licytacja. Za 150 tysięcy.
- Różnica między 3 milionami 200 tysiącami złotych a 150 tysiącami złotych jest zauważalna nawet dla przedszkolaka. Nikt nie musi znać dobrze matematyki, żeby rozumieć, że jest to wielokrotnie zaniżona wartość - mówi Tadeusz Parzych, znajomy pana Stanisława.
Pan Stanisław był załamany. Próbował unieważnić licytację. Bezskutecznie. W końcu postanowił napisać skargę na działania komornika do prokuratora generalnego.
- On mówi, że wydaje mu się, że coś jest nie w porządku, że ktoś mógł zarobić na tym. Jest to jego opinia. Czy ktoś, kogo pozbawiono majątku całego życia może mieć swoją opinię? - pyta Lech Obara, pełnomocnik Stanisława Szamborowskiego.
Komornik uznał, że takiej opinii pan Stanisław mieć nie może i wytoczył mu proces. Oskarżył go o pomówienie w skardze do prokuratora i w artykułach, które ukazały się w Gazecie Olsztyńskiej.
- Ja nie pisałem niczego, co w jakiś sposób mogło dotknąć komornika. Chodziło mi o to, że działanie komornika jest bezduszne - wspomina Jarosław Żukowski, dziennikarz Gazety Olsztyńskiej.
Sąd Rejonowy w Szczytnie przyznał rację komornikowi. Skazał pana Stanisława na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.
- Wolność słowa nie jest wolnością bezwzględną. W każdym przypadku ograniczona jest prawami innych osób do tego, by ich dobre imię było chronione - wyjaśnia Anna Podubińska z Sądu Rejonowego w Szczytnie.
Pan Stanisław nie mógł pogodzić się z wyrokiem. Odwołał się. Jednak sąd w Olsztynie podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji.
Chcieliśmy się dowiedzieć, co tak bardzo uraziło komornika, że wytoczył panu Stanisławowi proces. Oto, co usłyszeliśmy.
- Dla mnie to było być albo nie być w tej społeczności, bo jeśli są wobec mnie tak ciężkie zarzuty, to jak ja mogę iść do dłużnika? Co on o mnie pomyśli? - tłumaczy Andrzej P., komornik przy Sądzie Rejonowym w Mrągowie.
Pan Stanisław jest załamany. Nie dość, że stracił dorobek całego życia, to jeszcze został uznany za przestępcę. Mężczyzna stracił już nadzieję, że jego los może odmienić się na lepsze.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)