Zakład sprzedany - pracy brak

Zakład sprzedany - pracy brak

Pracownicy firmy Hagrokol z Wrześni z dnia na dzień stracili pracę. Kiedy po Świętach Wielkanocnych przyszli do firmy, zastali zamknięte drzwi. Właściciel poinformował ich, że zakład sprzedał i za nic już nie odpowiada. Ponad 50 osób zostało bez środków do życia.

- Wróciliśmy z urlopów i okazało się, że nie ma pracy, że firma jest sprzedana - opowiada Rafał Białkowski, były pracownik Hagrokolu.

Ponad 50 pracowników firmy Hagrokol z Wrześni znalazło się na lodzie. Poprzedni właściciel sprzedał zakład meblarski, nie interesuje go los pracowników, a nowy nie zamierza kontynuować produkcji.

Na początku kwietnia pracownicy Hagrokolu poszli na przymusowe kilkudniowe urlopy. Do pracy mieli wrócić po Świętach Wielkanocnych.

- Pracownicy, którzy po świętach stawili się do zakładu pracy, zastali zamknięta bramę. Pracodawcy nie zastali. Udzieliliśmy im wskazówek, żeby udokumentowali swoją gotowość do pracy - informuje Jacek Strzyżewski z Państwowej Inspekcji Pracy w Poznaniu.

Dlatego zdezorientowani pracownicy codziennie przychodzili przed zakład i podpisywali społeczną listę. To jednak nie rozwiązywało ich problemu.

- Przyjąłem się z grupą inwalidzką, nie mogłem dźwigać. Rozmawiałem z szefem, dał mnie na stolarnię. Tam jest jednak ciężka praca przy płytach. Teraz jestem na rencie rehabilitacyjnej. Należę do zakładu do 11 czerwca. Mam przepuklinę kręgosłupa i teraz nie wiem, co dalej ze mną będzie - opowiada Piotr Foluszyński, były pracownik Hagrokolu.

- Tu pracowały całe rodziny, ale i samotne matki. Wszyscy zostaliśmy bez pieniędzy - dodaje Barbara Kurek, która pracowała w Hagrokolu.

Kiedy byliśmy z naszą kamerą we Wrześni doszło wreszcie do spotkania pracowników z nowym właścicielem Hagrokolu. Wydaje się, że obie strony doszły do porozumienia.

- Nowy pracodawca zgodził się na dość korzystnych dla pracowników warunkach, rozwiązać z nimi umowy o pracę. Natomiast jaka jest sytuacja firmy, nie wiemy. Takich informacji pracodawca nam nie udzielił - mówi Barbara Bober-Woźniak, pełnomocnik pracowników Hagrokolu.

Chcieliśmy porozmawiać z poprzednim i obecnym właścicielem Hagrokolu. Obaj byli dla nas nieuchwytni.

Hagrokol to nie jedyna firma we Wrześni, w której pracodawca z dnia na dzień porzucił swoich pracowników. Kilka miesięcy temu w podobnej sytuacji znalazło się ponad 30 osób zatrudnionych w firmie 2M.

- Nie mieliśmy wypowiedzeń, nie mieliśmy świadectw pracy. Pojawiły się problemy z pójściem do lekarza, bo wymagana jest pieczątka podbijana co miesiąc - mówi Piotr Broniarczyk, były pracownik firmy 2M.

Przez siedem miesięcy pracownicy 2M walczyli o odzyskanie dokumentów i pieniędzy. Udało się, ale tylko częściowo. Sprawa ciągnie się do dzisiaj.

- Postępowanie jest prowadzone dwukierunkowo. Głównym nurtem jest ustalenie, czy doszło do rażącego naruszenia praw pracowniczych, drugi wątek, to ustalenie czy są osoby winne niezgłoszenia upadłości spółki - informuje Krzysztof Helik z Prokuratury Rejonowej we Wrześni.

- Zwykłego człowieka potrafi się znaleźć nawet za mandat za złe parkowanie. Jeżeli chodzi o ludzi, którzy prowadzą biznesy, idzie znacznie trudniej - mówi Piotr Broniarczyk, były pracownik firmy 2M. *

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)