1,5-roczna Nikola zmarła z głodu
Tragedia w Gdyni. W jednym z mieszkań znaleziono ciała 1,5-rocznej Nikoli i Mariusza K. Dziewczynka i jej ojciec nie żyli od blisko 3 tygodni! Mężczyzna prawdopodobnie powiesił się. Nikola zmarła z wycieńczenia i głodu. W czasie, kiedy umierała, jej matka mieszkała w bloku obok u swojego konkubenta.
Blok socjalny przy ulicy Morskiej w Gdyni. Prawie wszyscy jego mieszkańcy są podopiecznymi pomocy społecznej, żyją z zasiłków i zapomóg. To tam, 22 stycznia strażacy i policja, zawiadomieni o przykrym zapachu wydobywającym się z jednego z mieszkań, dokonali makabrycznego odkrycia.
36-letni Mariusz K. prawdopodobnie nie żył od pierwszego stycznia. Powodem samobójstwa były nieporozumienia z konkubiną - Beatą B. Obok niego znaleziono 1,5-roczną Nicolę, która zmarła z głodu. Sąsiedzi nie słyszeli płaczu dziewczynki.
31-letnia Beata B, matka Nikoli, wyszła z domu w sylwestra. 5 stycznia przypomniała sobie o dziecku. Pukała do drzwi, ale nikt jej nie odpowiadał. 9 stycznia wezwała policję. Nie zgodziła się jednak na wyważenie drzwi, policja tego nie zrobiła.
- Pani Beata nie jest zameldowana w tym mieszkaniu, więc przepisy nie pozwalały na wyważenie drzwi. Kobieta nie poinformowała policjantów o tym, że może dojść do jakiejkolwiek tragedii za tym drzwiami - informuje Hanna Kaszubowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
W tym mieszkaniu już wcześniej dochodziło do interwencji policji. Awantury były na porządku dziennym w związku Beaty B. i Mariusza K.
- Często się kłócili. Było głośno, padały brzydkie wyrazy, ale nikt nie spodziewał się może dojść do takiej tragedii - mówi Alina Sałata, sąsiadka Mariusza K. i Beaty B.
Beata B. oprócz małej Nikoli miała jeszcze trójkę dzieci. Już kilka lat temu odebrano jej prawa rodzicielskie. Od 2004 roku była podopieczną Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który szukał dla jej dzieci rodziny zastępczej. Mimo że pracownicy socjalni kontrolowali rodzinę, nikt nie dostrzegł nic niepokojącego.
Beata B. miała wyrok za narażenie życia jednego ze swoich dzieci. W związku z tym nadzór nad nią sprawował kurator sądowy. On również nie zauważył niczego, co wzbudziłoby niepokój. Kurator nie wiedział o interwencjach policji w mieszkaniu konkubenta Beaty B., a policja nie wiedziała o istnieniu kuratora. Po raz kolejny zawiódł system przekazywania informacji przez instytucje.
- Odnośnie funkcjonariuszy publicznych będzie prowadzone postępowanie. Sprawdzimy, czy zrobili wszystko, aby zapobiec tej tragedii - mówi Marzanna Majstrowicz z Prokuratury Rejonowej w Gdyni.
Beatę B. zatrzymano dwa dni po tragedii w pobliskich ogródkach działkowych. W czasie kiedy jej dziecko umierało z głodu, kobieta mieszkała w bloku obok u swojego konkubenta.*
* skrót materiału
Reporter Bożena Golanowska
bgolanowska @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)