3,5 za majątek rodziców!
Majątek całego życia wart 3,5 zł. W 1985 roku matka pana Mariana zapisała swój majątek córce. Ta miała wypłacić bratu 35 tys. zł. Kobieta jednak tego nie zrobiła. Pan Marian dowiedział się o tym dopiero po latach. Postanowił walczyć o pieniądze. Sąd nakazał komornikowi wypłacić zaległości, a ten wyegzekwował należność - trzy złote i pięćdziesiąt groszy. Jak to możliwe?
- Ja nie znam się na żadnym prawie. Skończyłem osiem klas szkoły podstawowej, nie wiedziałem, że trzeba pisać o jakąś waloryzację - mówi Marian Tarnówka.
Trzy złote i pięćdziesiąt groszy. Tyle pan Marian Tarnówka płaci w sklepie za dwa bochenki chleba. Tyle też dostał jako swoją część majątku po rodzicach.
- To jest mój cały dorobek. 3,50 zł za 33 lata pracy, mam się wynosić z domu - mówi Marian Tarnówka.
Pan Marian ma 53 lata. Od urodzenia mieszka w Chrząstowicach. Na tym samym podwórku mieszka jego siostra Teresa z rodziną. Od wielu lat rodzeństwo nie ma ze sobą żadnego kontaktu.
- Kontakty układały się bardzo dobrze do 1997 roku, kiedy siostra wyprowadziła się do nowo wybudowanego domu na tej samej działce. Kiedy przestałem pracować, zaczęła się nienawiść. Właściwie byłem niewolnikiem. Na polu musiałem robić, cały dom budowałem od podstaw - wspomina pan Marian.
W 1985 roku matka pana Mariana podarowała dom i ziemię córce Teresie. W akcie notarialnym znalazł się zapis, że obdarowana ma w ciągu trzech miesięcy wypłacić panu Marianowi 35 tysięcy złotych. Kobieta jednak tego nie zrobiła.
- Ja nic nie wiedziałem o takim akcie notarialnym i moich pieniążkach - mówi pan Marian.
O tym, że należą mu się pieniądze, dowiedział się 18 lat później. Przypadkiem. Ponieważ siostra nie chciała zapłacić panu Marianowi należnej mu sumy, mężczyzna złożył do sądu wniosek o nadanie klauzuli wykonalności aktowi notarialnemu.
- Wniosek pana Mariana został uwzględniony, a sprawa załatwiona pozytywnie - informuje Małgorzata Jachowicz-Polak, wiceprezes Sądu Rejonowego w Olkuszu.
- Poszedłem w sądzie do sekretariatu, pani podyktowała mi treść wniosku o wydanie aktu notarialnego z aktem wykonawczym. Złożyłem go - opowiada pan Marian.
Sprawa trafiła do komornika. Ten przystąpił do pracy. Wyegzekwował 360 zł kosztów sądowych, 200 złotych kosztów komorniczych i pieniądze dla pana Mariana - po denominacji i hiperinflacji - trzy złote i pięćdziesiąt groszy.
- W tej sprawie w ogóle nie zachodziło podejrzenie, że osoba, która składa wniosek o wyegzekwowanie tej kwoty, nie wie, że jest to 3,50 zł - mówi Marek Zwierzycki, zastępca komornika przy Sądzie Rejonowym w Olkuszu.
A jednak Marian Tarnówka nie wiedział, że za majątek po rodzicach dostanie kilka złotych. Ani sędzia ani komornik nie uświadomili mu, że powinien złożyć wniosek o przeliczenie zapisanej mu kwoty na nowe pieniądze.
- Nawet jeżeli postanowienie jest absurdalne, komornik nie może wpłynąć na jego zmianę - mówi Marek Zwierzycki, zastępca komornika przy Sądzie Rejonowym w Olkuszu.
- Pan Marian jest zwykłym konsumentem. To nie on spowodował, że była hiperinflacja. To państwo ma zadbać, żeby człowiek jako konsument nie ponosił szkody w związku z tym, że wartość pieniądza się zmienia - twierdzi Krzysztof Antosik, prezes Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Wymiar Sprawiedliwości.
Pan Marian jest załamany. Siostra każe mu się wynosić z domu, w którym mieszka od urodzenia. A za trzy złote pięćdziesiąt groszy mieszkania nie wynajmie. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)