Areszt za niewinność?

Areszt za niewinność?

Gracjan Uliński i Paweł Gola, którzy rzekomo uczestniczyli w napadzie na Pawła Jarząbka, na podstawie zeznań jednego z podejrzanych Patryka Sz. zostali zatrzymani. Po miesiącu od dnia aresztowania sam poszkodowany wskazuje, że policja zatrzymała niewłaściwe osoby. Zeznania na Patryka Sz. miały być wymuszone przez policjantów.

- Mówili mi:,, Przyznaj się, przyznaj, bo jeśli się nie przyznasz, to pojedziesz na sankcje '', że to o co jestem oskarżony, to gorsze jest tylko morderstwo - mówi Paweł Gola, jeden z niesłusznie aresztowanych.

- Tego dnia kiedy zostałem zatrzymany byliśmy w domu, był mój brat i moja dziewczyna, po prostu wtargnęła policja, powiedzieli, że jestem poszukiwany, skuli mnie w kajdanki i wywieźli na komisariat - mówi Gracjan Uliński, niesłusznie aresztowany.

Sprawa zaczęła się we wrześniu zeszłego roku w parku miejskim w Kielcach. Trzech bandytów napadło na osiemnastoletniego Pawła Jarząbka.

- Chłopak mnie zaszedł od tyłu z nożem, miałem kurtkę rozpiętą, zabrał mi telefon - relacjonuje Paweł Jarząbek, poszkodowany.

Dwa miesiące później kieleccy policjanci zatrzymali siedemnastoletniego Patryka Sz., który nie dość, że przyznał się do rozboju, to wskazał także dwóch kolegów Gracjana i Pawła. Patryka wypuszczono, dwóch pozostałych zatrzymano i aresztowano.

- W dniu kiedy się to się stało, wracaliśmy z kolega z Tour de Pologne, obsługiwaliśmy tę imprezę, miałem potwierdzenie, że pracowałem - mówi Gracjan Uliński.

- W momencie kiedy ten rozbój był dokonywany, ja byłem wtedy w domu, miałem na to świadków, którzy mogli potwierdzić - mówi Paweł Gola.

Sprawa dla policji była jasna, ale kilka dni po aresztowaniu poszkodowany Paweł Jarząbek zorientował się, że w areszcie są nie te osoby, które go pobiły.

- Zdziwiłem się, jak pewnego dnia wsiadłem do autobusu i zobaczyłem jednego ze sprawców tego napadu. Podobno sprawcy byli aresztowani, a ja zobaczyłem osobę bardzo podobną do tej z miejsca zdarzenia. Jak zobaczyłem sprawcę, zadzwoniłem na policję i powiedziałem, że widziałem sprawcę napadu - mówi Paweł Jarząbek.

Okazało się, że siedemnastoletni Patryk Sz. kłamał. Oskarżył siebie i swoich kolegów, bo jak twierdzi policjanci grozili mu i wymusili na nim zeznania. Prokuratura nie otrzymała informacji od policji o tym, że poszkodowany widział sprawcę. Nie wzięła pod uwagę alibi, ani zapewnień Pawła i Gracjana, że są niewinni.

- To jest twardy dowód, jeśli sprawca wskazuje współsprawców. To na czym ma się opierać prokurator, prokurator nie jest wróżką, ma się opierać na tym co jest w aktach - mówi Sławomir Mielniczuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

- Prokuratura wiedziała tydzień po aresztowaniu. Już wtedy dysponowała informacjami, że Patryk był zmuszany do składania zeznań obciążających i prawdopodobnie nie doszło do tego przestępstwa - mówi Sławomir Gierada, adwokat Patryka Sz.

Matka Patryka tydzień po aresztowaniu zgłosiła się do prokuratury prostując zeznania syna. Jednak nie wzięto tego pod uwagę. Nie przekazano także tej informacji sądowi, który podtrzymał areszt. Dwie niewinne osoby spędziły w areszcie kolejne trzy tygodnie. Do czasu konfrontacji.

Konfrontacja:

Dziennikarz: Czy to oni cię pobili?

Paweł Jarząbek: Nie

Dziennikarz: Jesteś tego pewien?

Paweł Jarząbek: Tak

Dziennikarz: Ale dlaczego jesteś tego pewien ?

Paweł Jarząbek: Ponieważ ten sprawca, który stał przede mną był niższy, a ten, który za mną wyższy

- Przez pobyt w areszcie straciłem szkołę, bo nie miałem możliwości chodzenia do niej, więc zostałem wyrzucony z powodu nieobecności - mówi Gracjan Uliński.

Reporter: Bożena Golanowska

bgolanowska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)