Bełkot radnego

Bełkot radnego

Skandaliczne zachowanie radnego Grudziądza. Mieszkańcy jednego z osiedli twierdzą, że Witold Kraśniewski przyszedł na spotkanie z nimi w stanie wskazującym. Zabrał nawet głos, ale przemawiał w taki sposób, że mu go odebrano. Co radny ma na swoje usprawiedliwienie?

Witold Kraśniewski jest jednym z grudziądzkich radnych. Przed kilkunastoma dniami przyszedł na spotkanie, które prezydent Grudziądza co miesiąc urządza z mieszkańcami każdego z miejskich osiedli. Radny jako pierwszy zabrał głos. Jak twierdzą świadkowie, był w wyraźnie w kiepskim stanie: 

- Kiedy usłyszałem jego głos, byłem po prostu zszokowany. Na początku kompletnie nic nie rozumiałem. Próbowałem nawet coś zanotować, ale nie dało się - mówi Łukasz Ernestowicz, dziennikarz Gazety Pomorskiej.

- Był w stanie wskazującym. Nie było słychać, co mówi. Poprosiłem asystenta, żeby odebrał mu mikrofon. Przeprosiłem mieszkańców za zachowanie radnego - opowiada Robert Malinowski, prezydent Grudziądza.

Mimo że radny przyszedł na spotkanie w stanie wskazującym, pozwolono mu jednak pozostać na spotkaniu.

- Radny przysłuchiwał się rozmowie mieszkańców z panem prezydentem. Po pewnym czasie zaczął się jednak nudzić. Widać było, że pan radny przysypia - mówi Łukasz Ernestowicz, dziennikarz Gazety Pomorskiej.

Witold Kraśniewski ostatecznie został wyproszony ze spotkania, do domu odwiózł go jeden z grudziądzkich radnych obecnych na spotkaniu z mieszkańcami. Ci ostatni nie ukrywają, że to co się wydarzyło, mocno podkopało w nich wiarę w przedstawicieli samorządu.

- To jest brak szacunku dla wszystkich mieszkańców i wyborców - mówi jeden z mieszkańców Grudziądza.

Zachowanie radnego negatywnie oceniają również jego koledzy z rady.

- Nie ukrywam, że zaraz po tym wydarzeniu miałem sporo telefonów z własnego klubu radnych, oburzonych za zaistniałą sytuację. Na pewno spotkamy się w klubie i na ten temat porozmawiamy. Chcielibyśmy usłyszeć opinię radnego w tej sprawie - mówi Sławomir Szymański, wiceprzewodniczący rady miasta.

Od czasu niechlubnego incydentu radny nie pokazuje się publicznie. Nie odbiera telefonów nawet od kolegów radnych, dlatego nasz reporter odwiedził go w jego domu. Witold Kraśniewski rozmawiać jednak nie chciał. Zapewnił, że sam się z nami skontaktuje, ale obietnicy nie dotrzymał. *

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)