Co robi Andrzej Pęczak?
Ruszyliśmy tropem Andrzeja Pęczaka - byłego posła oskarżonego o korupcję i udział w defraudacji milionów złotych. Poseł spędził w areszcie ponad dwa lata. Dziś jest na wolności. Na temat pieniędzy milczy. Mimo zarzutów, wrócił do biznesu. Zastaliśmy go w jednym z ekskluzywnych hoteli. Choć obsługa mówi o nim "pan prezes", były poseł twierdzi, że z interesem ma niewiele wspólnego.
Andrzej Pęczak spędził w areszcie ponad 2 lata. Oskarżony o korupcję i udział w defraudacjach milionów złotych stanął przed sądem. W styczniu usłyszał swój pierwszy wyrok.
- Cztery lat pozbawienia wolności oraz obowiązek naprawienia szkody w części na rzecz WFOŚiGW w Łodzi w kwocie 250 tys. złotych - odczytał wyrok sędzia.
To nie wszystko. Do dziś nie wiadomo, co poseł zrobił z przyjętymi łapówkami. W grę wchodzi milion złotych. Poseł wypłacił okrągłą sumę tuż przed zajęciem konta przez prokuraturę. Teraz na temat pieniędzy milczy. Co więcej, nie przeszkadza mu to podawać się za bankruta.
- Zapukałem do drzwi pod tytułem "Sejm", wysłałem wniosek - mówił Andrzej Pęczak po wyjściu z aresztu.
Wniosek o zapomogę. Do Sejmu, do którego - jeszcze niedawno jeździł luksusowym mercedesem od Marka Dochnala.
Tak jak milion złotych z konta, Andrzej Pęczak zniknął z ekranu telewizora. Sprawdziliśmy, z czego żyje dzisiaj. Okryliśmy, że były poseł znany z żyłki do robienia pieniędzy wrócił do biznesu. I to nie byle jakiego.
Zastaliśmy go w ekskluzywnym hotelu, XVIII-wiecznym pałacu, tuż przy trasie przelotowej Warszawa-Wrocław. Jaką rolę odgrywa Andrzej Pęczak w pałacowym biznesie? Jak to sprawdzić? Wystarczy podać się za człowieka, który jest gotowy dać zarobić byłemu posłowi.
Rozmowa z pracownicą "Pałacu Sokolnik":
Pracownica: Ja dzwonię w sprawie konferencji. Chce pan zorganizować u nas konferencję na 70 osób.
Reporter: Tak. Rozmawialiśmy o tym.
Pracownica: Kontaktowałam się już z panem prezesem. Bardzo chętnie się z panem spotka w Łodzi.
Mimo, że oficjalnie prezesem firmy jest kobieta, pracownicy mówią o Pęczaku jak o swoim szefie. Umówiliśmy się z nim w hotelu. Zjawia się punktualnie. Sprawdźmy, jaką naprawdę rolę odgrywa oskarżony poseł w hotelowym biznesie.
Reporter: Jest pan właścicielem tej firmy?
Andrzej Pęczak: Gdyby pan zwrócił uwagę na moje nazwisko, nie byłoby tego pytania. Reporter: Nie do końca rozumiem.
Andrzej Pęczak:. Jestem osobą publiczną, która poruszała się w polityce od 30 lat. W związku z tym, jestem takim dziwnym człowiekiem. Jestem pierwszym posłem, który siedział w pierdlu. Pytanie czy jestem właścicielem, jest takie nie bardzo. Na pewno decyzje w tej firmie podejmuję ja, wspólnie z moją partnerką. Mimo, że nie jestem właścicielem, to na pewno tak będzie, jak się umówimy.
Reporter: Nasze przedsięwzięcie ma charakter medialny. Czy panu by to nie przeszkadzało, że będą tam kamery, dziennikarze?
Andrzej Pęczak: Nie. W tym obiekcie bywają ministrowie aktualnego rządu, a także wielcy aktorzy z Dodą włącznie. Nikomu to nie przeszkadza.
Czas się ujawnić i przejść do istoty rzeczy. Wywiadu telewizyjnego z posłem-prezesem Pęczakiem.
Reporter: Panie prezesie, w jaki sposób przekonał pan państwa Ś. do tego, żeby przyznali panu, coś takiego, jak prokurę samoistną? Osobie, która ma wyrok, perspektywę zapłacenia potężnych pieniędzy?
Andrzej Pęczak: Powiem panu w ten sposób. Czasami jest tak, że ludzie sobie pomagają. I tyle. No cóż, znam tych ludzi od dawna.
Reporter: Ale prokura samoistna, jak rozmawiałem z fachowcami, to jest coś co sprawia, że może pan w tej spółce wszystko.
Andrzej Pęczak: Myślę, że tak naprawdę nie podejmuję decyzji. Wszystkie decyzje podejmuje pani prezes. *
* skrót materiału
Reporter: Łukasz Kurtz lkurtz@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)