Koszmar w autobusie
Czy można nigdy nie jechać autobusem i zostać ukaranym za brak biletu? Taka niespodzianka spotkała niektórych mieszkańców Swarzędza niedaleko Poznania, gdzie bilety sprawdza firma Trans Kontrol. Jej kontrolerzy spisują dane gapowiczów tylko na podstawie ustnego oświadczenia. By uniknąć kary, wystarczy więc podać dane osobowe innej osoby. To ona zapłaci za naiwność kontrolera.
- Ta małpa cholerna rzygła jakieś g?no w gazecie, co rzutuje na pracę mojej firmy - to reakcja szefa firmy kontrolerskiej Trans Kontrol na prasową wypowiedź głównej księgowej swarzędzkiej komunikacji miejskiej. Kobieta na temat tej firmy wywiadu udzieliła dziennikarzowi Gazety Wyborczej. Dziennikarz z tym samym szefem problem miał podobny.
- Potraktował mnie w sposób wulgarny, twierdził, że wszystkie zarzuty są wyssane z palca - mówi Dawid Tomalak z Gazety Wyborczej w Poznaniu.
Mieszkańcy Swarzędza z pracy firmy Trans Kontrol też, delikatnie mówiąc, nie są zadowoleni. Twierdzą, że szarpanie i epitety są codziennością.
- Zwracają się do ludzi po chamsku. Często słyszę krzyki, hałasy - mówi pan Krzysztof, kierowca autobusu.
- Są natarczywi, nikt nie ma prawa przecież mnie szarpać - dodaje jeden z pasażerów.
Michał Manikowski z Poznania jest osobą niepełnosprawną. Nie widzi na jedno oko. Przysługują mu darmowe przejazdy komunikacją publiczną. Mimo to, od ośmiu lat dostaje od TransKontrolu i firm windykacyjnych liczne wezwania do zapłaty. Co więcej, pan Michał nigdy nie jechał swarzędzką komunikacją.
- Od lat ktoś podszywa się pode mnie i jeździ bez biletu. Kilkakrotnie pisałem skargi, ale nie dostałem odpowiedzi. Są za to wezwania na policję - opowiada Michał Manikowski.
Właściciel Trans Kontrolu zgodził się na nagranie z nim rozmowy, pod warunkiem, że nie pokażemy telewidzom jego twarzy. Inną ciekawostką jest fakt, że pracownicy firmy kontrolującej nie spisują dokładnie danych osobowych gapowiczów. Kiedy osoba jadąca bez biletu nie chce się wylegitymować, kontrolerzy spisują jego dane na podstawie? oświadczenia ustnego.
- Kontrolerzy działają zgodnie z procedurami zawartymi w naszej firmie. Ja wprowadziłem te procedury - mówi Jan Kołodziej, właściciel Trans Kontrolu.
- Są oświadczenia ustne. Jak ktoś się nauczył danych innych osoby, to nie ma przebacz.. Niektórzy są bardzo przekonujący. Na policję trzeba natomiast czekać - opowiada pan Piotr, kontroler Trans Kontrolu.
- Pozyskiwanie danych osobowych w oparciu o przekaz ustny nie znajduje żadnych podstaw prawnych. Jeżeli ktoś nie ma dokumentu, powinno się wzywać policję, bez względu na czas oczekiwania na nią - mówi Mariusz Paplaczyk, prawnik.
Postanowiliśmy na temat firmy kontrolerskiej porozmawiać z urzędnikami w Swarzędzu odpowiedzialnymi za miejscowy transport publiczny. Okazuje się, że wszystkie pieniądze za zebrane kary od pasażerów jadących bez biletu trafiają na konto Transkontrolu. Firma miesięcznie nakłada około 800 kar. Jazda bez biletu, to kara około 80 - 100 złotych.
- Niemal w każdym tygodniu dostaję skargi od mieszkańców na temat bezpodstawnego nałożenia kary, czy złego zachowania - informuje Mariusz Szrajbowski z Urzędu Miasta i Gminy w Swarzędzu.
- Obiecuję, że rozwiążemy umowę z firmą kontrolującą z końcem tego miesiąca. Tyle jest uwag, zastrzeżeń, że przelała się czara goryczy - zapowiada Karol Baszczyński, prezes swarzędzkiej komunikacji publicznej Wiraż-Bus.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)