Lekarz ją oszpecił

Lekarz ją oszpecił

To miał być prosty zabieg zrekonstruowania piersi. Tak panią Jolantę zapewniał chirurg plastyczny Jerzy W. Kobieta zapłaciła mu 15 tys. zł. W zamian dostała miesiące cierpienia: dziurę w klatce piersiowej i dwukrotne zakażenie gronkowcem.

Pani Jolanta Bzówka ma 48 lat. Cztery lata temu zachorowała na raka piersi. Chemioterapia, ciągły lęk o własne życie, w końcu amputacja lewej piersi - tak wyglądały jej zmagania z nowotworem. Na szczęście była to walka zwycięska. Kiedy wyzdrowiała, postanowiła zrekonstruować utraconą pierś. Wybrała prywatną klinikę Jerzego W.

- Zaczął opowiadać, jak pięknie mi zrobi biust. Zapewniał, że, to jest zwykła operacja, w zasadzie kosmetyka, że nie ma większych zagrożeń - mówi Jolanta Bzówka.

Pani Jolancie wszczepiono ekspander - silikonową wkładkę mającą rozciągnąć jej skórę i przygotować miejsce na implant. Pierwszy ekspander okazał się nieszczelny i przeciekał. W kwietniu 2008 Jerzy W. założył pacjentce drugi. Od tego momentu miało być już dobrze. Miało, ale nie było.

- Ten ekspander wciskał jej żebra do środka. To był taki ból, że nie wiedziała, co się z nią dzieje. Chodziła od neurologa, ortopedy, ale nikt nie potrafił jej pomoc. Nikt nie wiedział, co się dzieje - opowiada Leszek Krupanek, pełnomocnik Jolanty Bzówki.

Mimo ogromnego bólu, trzy miesiące później Jerzy W. założył pani Jolancie implant. To nie zakończyło cierpienia. Przeciwnie - dołączył do niego ropny wyciek z rany. Po badaniach okazało się, że pacjentkę zakażono gronkowcem. Lekarz po raz kolejny otworzył ranę i? usunął implant.

- Nastąpiły dalsze komplikacje. Pacjentka miała dziurę w klatce piersiowej - mówi Leszek Krupanek, pełnomocnik Jolanty Bzówki.

- Niemal widziałam swoje żebra, bo dziura była wielkości pięciozłotówki - dodaje Jolanta Bzówka.

Chcieliśmy porozmawiać z Jerzym W. Lekarz umówił się z nami, jednak w trakcie przygotowań do nagrania nagle zasłonił się tajemnicą lekarską. Nie pomogła pisemna zgoda pacjentki. Jerzy W. ostatecznie nie zgodził się na wywiad.

Leczenie u Jerzego W. kosztowało panią Jolantę ponad 15 tys. zł. Dziś kobieta szukając sprawiedliwości, zażądała od chirurga zwrotów kosztów leczenia i 70 tysięcy zł zadośćuczynienia za swoje cierpienia. Postanowiła powiadomić także o sprawie organy ścigania.

- Szóstego lutego wpłynęło zawiadomienie pani Jolanty Bzówki dotyczące narażenia jej na utratę zdrowia i życia - informuje Beata Woźniak-Tuszyńska z Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód.

Oto kilka wpisów na forum kobiet leczących się u Jerzego W.:

"Miałam u tego człowieka trzy operacje biustu z czego dwie były korektą tej pierwszej, zwalonej. Koniec, końców żeby jakoś wyglądać muszę się poddać czwartej. Nie jestem przypadkiem odosobnionym, opisałam swoje przeżycia w necie i nawiązałam kontakt z około 15 osobami, które wbrew zapewnieniom wyglądają po operacji u W. znacznie gorzej niż przed!"

"Ten facet nie jest doktorem! Nie ma doktoratu, a jedynie tytuł lekarza nauk medycznych i specjalizację I-go stopnia w chirurgii plastycznej. Wszyscy błędnie tytułują go doktorem, a to tylko magister - tak wygląda prawda"

"Nie polecam. Nie dajcie się nabrać na miły głos i piękne rzeźby"


- Tutaj już nie chodzi o moje pieniądze, tylko o ból. O to, że pan doktor ciągle mówił, że jest pięknie, że zrobi mi ładny biust. Zupełnie bezpodstawnie rozbudził moje nadzieje - mówi Jolanta Bzówka.*

* skrót materiału 

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)