Mechanik spłaca samochód klienta!
Ile może być warty sprowadzony do Polski 24-letni opel Cadet? Dla Izby Celnej w Szczecinie nawet 26 tys. zł. Tyle ma zapłacić Wiesław Bednarczyk za samochód, z którym nie miał nic wspólnego. W warsztacie mężczyzny klient zostawił opla i nigdy po niego nie wrócił. Auto zostało skradzione, a złodzieje złapani. Mężczyźni zeznali, że opel należy do pana Wiesława. To wystarczyło, by obciążyć go kosztami.
Cała historia zaczęła się w 2002 roku. Do warsztatu Wiesława Bednarczyka zgłosił się Holender. Poprosił, aby mechanik naprawił jego samochód.
- Przyjąłem pojazd. Właściciel do dzisiejszego dnia się nie pokazał. Po jakimś czasie pojazd zniknął z parkingu przy warsztacie - mówi Wiesław Bednarczyk.
- Chciał powiadomić o tym policję, ale zgłoszenia nie przyjęto. Policjanci uznali, że pan Bednarczyk nie ma prawa zawiadomienia o kradzieży, bo nie jest właścicielem tego samochodu - informuje Kamil Zieliński, pełnomocnik Wiesława Bednarczyka.
28 lutego 2002 roku policjanci zatrzymali do kontroli trzech mężczyzn, którzy poruszali się samochodem skradzionym sprzed warsztatu pana Bednarczyka. Ich zdaniem, to właśnie on "pożyczył" im opla Cadeta.
- Zeznali, że wzięli ten samochód z warsztatu za zgodą właściciela. Miała być to tak zwana jazda próbna przed zakupem auta - informuje Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
- Moje nazwisko mogli wziąć z wizytówek, z szyldu, z reklamy. Zeznali, że jestem szczupłym wysokim blondynem, a okazuje się, że jestem szatynem średniego wzrostu - mówi Wiesław Bednarczyk.
Policja umorzyła śledztwo. Dokumenty tej sprawy trafiły do Izby Celnej w Szczecinie. A ta stwierdziła, że za nielegalnie sprowadzony samochód ma zapłacić pan Wiesław.
- Z protokołu zeznań świadka, który otrzymaliśmy z policji jednoznacznie wynikało, że pan Bednarczyk był w posiadaniu samochodu, który został nielegalnie wprowadzony na polski obszar celny. Na tej podstawie uznano pana Bednarczyka za dłużnika celnego - mówi Monika Woźniak-Lewandowska z Izby Celnej w Szczecinie.
Izba Celna upiera się, że pan Wiesław powinien zapłacić za nie swój samochód. Ale nawet jeżeli zapłaci, nigdy go nie dostanie.
- Samochód ten został sprzedany w drodze ustawy o postępowaniu egzekucyjnym za kwotę 600 zł. Kwota została przeznaczona na poczet należności celno-podatkowych - mówi Monika Woźniak-Lewandowska z Izby Celnej w Szczecinie.
Wiesław Bednarczyk jest załamany. Na razie Izba Celna ściągnęła z niego 10 tys. zł. Nie wiadomo, co będzie dalej, bo urzędnicy pozostają głusi na wszelkie wyjaśnienia.
- Czuję się niewinny. W naszym kraju przestępcy mają większe prawa niż uczciwi ludzie pracujący i płacący podatki - podsumowuje Wiesław Bednarczyk.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)