Okradł pracowników z pensji
Właściciel firmy Hydralex z Elbląga przez trzy miesiące obiecywał pracownikom, że wypłaci im zaległe pensje. Ludzie cierpliwie czekali i pracowali. Kiedy w końcu przyszli po pieniądze, okazało się, że Krzysztof S. zniknął. A wcześniej, ukradkiem zaczął rozprzedawać majątek firmy.
- Przez dwa lata pracowałem w tej firmie. Zarabiałem naprawdę godziwe pieniądze, a teraz właściciel uciekł i została pusta hala - mówi Michał Zubrzycki, były pracownik firmy Hydralex.
37 pracowników firmy Hydralex z Elbląga znalazło się na lodzie. Dwa tygodnie przed Świętami Bożego Narodzenia właściciel firmy zniknął, zostawiając za sobą 360 tysięcy złotych długu wobec swoich pracowników.
Problemy zaczęły się w październiku ubiegłego roku. Właściciel Hydralexu nie wypłacił pracownikom pensji. Twierdził, że firma, która zajmowała się składaniem stalowych konstrukcji, ma przejściowe kłopoty, ale wszystkie zobowiązania zostaną uregulowane. Pracownicy cierpliwie czekali.
- Nie szukaliśmy innej pracy, bo kierownik utrzymywał nas w nadziei, że od stycznia wszystko znowu ruszy, że znowu będzie praca - mówi Adam Łada, były pracownik firmy Hydralex.
Właściciel Hydralexu, 33-letni Krzysztof S. uciekł. Wcześniej jednak zdążył wyprzedać cały majątek firmy. -Z ciekawości zacząłem szukać, czy na aukcjach internetowych nie ma naszego sprzętu. Znalazłem go. Pan Krzysztof zmienił numer telefonu. Zadzwoniłem i odebrał. Lokalizację podał jako Olsztyn, ale poznać swój sprzęt nie było trudno - mówi Michał Zubrzycki, były pracownik firmy Hydralex.
Pracownicy Hydralexu z dnia na dzień zostali bezrobotni. Nie mogli odzyskać świadectw pracy ani zaległych wynagrodzeń.
- Właściciel nie podjął działań w celu ogłoszenia upadłości firmy, co zapewniłoby pracownikom należne wypłaty, pomyślał tylko o sobie, porzucił pracowników - mówi Eugeniusz Dąbrowski z Państwowej Inspekcji Pracy w Elblągu.
Kilka dni po zniknięciu Krzysztofa S. jego rodzina zaalarmowała policję o jego zaginięciu. Okazuje się, że właściciel Hydralexu jest cały i zdrowy, ale nie chce, żeby go szukano? - Miejsce jego pobytu zostało ustalone na terenie kraju. Policjanci wzięli od niego oświadczenie, w którym miejscu przebywa - informuje Krzysztof Nowacki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
- On ma długi w wielu firmach w Elblągu, z którymi współpracowaliśmy i zalega im niemałe pieniądze - twierdzi Adam Łada, były pracownik firmy Hydralex. Pracownicy Hydralexu są zdesperowani. Nie wiedzą, czy i kiedy odzyskają swoje pieniądze. Czekają na decyzję elbląskiego sądu, który w ciągu kilku dni ma rozpatrzyć wniosek o upadłość firmy Krzysztofa S.
- Chcemy tylko odzyskać swoje pieniądze, na które pracowaliśmy w październiku, listopadzie i grudniu - mówi Karol Krużyński, były pracownik firmy Hydralex.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)