Pobity przez psa
Robert Zalasek twierdzi, że został brutalnie pobity przez policjantów. W sierpniu mężczyzna został zatrzymany, gdy wysiadał z samochodu. Ponieważ zapomniał dokumentów, miał trafić na komendę. Pan Robert nie chciał się ruszyć bez swojego psa. To miało rozzłościć funkcjonariuszy. Mężczyzna trafił do szpitala. Jakby tego było mało, to zainteresowała się nim prokuratura.
- Miałem szacunek do munduru, ponieważ mundur to prawo, a prawo to bezpieczeństwo. Straciłem go, kiedy się to wydarzyło - mówi Robert Zalasek.
Szacunek do munduru policyjnego skończył się 14 sierpnia ubiegłego roku. Wtedy to pan Robert został zatrzymany przez policję i poturbowany. A wszystko zaczęło się od? psa.
- Zostałem brutalnie potraktowany przez policjantów, którzy nie chcieli zabezpieczyć opieki nad moim psem. Nie mogłem go zostawić, więc wepchnęli mnie do samochodu i pobili. Czułem się jak zero. Bezsilny, upokorzony i przerażony. Nie wiedziałem, co nastąpi - wspomina Robert Zalasek. Funkcjonariusze zatrzymali pana Roberta, gdy mężczyzna wysiadł z samochodu. Zarzucili mu wymuszenie pierwszeństwa na pasach.
- Ponoć wymusiłem pierwszeństwo, ale ja się zatrzymałem na tym przejściu, nie mogłem w nikogo wjechać, to jest oczywiste. Kiedy wepchnięto mnie do radiowozu, zdawałem sobie sprawę, że pies może zginąć, że pobiegnie za samochodem i wpadnie pod inne auto - mówi Robert Zalasek.
- Z tego co widziałam, to policjanci byli bardziej agresywni niż on. Taki moment utkwił mi w pamięci, że ten pies latał, pan chciał go wziąć na ręce, a policjant złapał go za kołnierz i postawił na równe nogi - opowiada pani Maria, świadek zdarzenia.
Policjanci, jak twierdzi pan Robert, do radiowozu wciągnęli go siłą. Szarpali, rzucili o ziemię, a potem skuli. Na to ma dowody - obdukcję. Psa zamknęli w samochodzie, a poturbowanego mężczyznę zawieźli na komisariat, potem do szpitala. Pan Robert złożył doniesienie do prokuratury w Łowiczu, ta pochwaliła policjantów i umorzyła sprawę. Z kolei policjanci oskarżyli mężczyznę o przeszkodzenie w czynnościach służbowych i obrazę munduru. Tu prokurator nie miał wątpliwości - pan Robert był winny. Z poszkodowanego stał się oskarżonym. Teraz grozi mu do 3 lat wiezienia. *
* skrót materiału
Reporter: Bożena Golanowska, Agnieszka Zalewska, Paula Pacuła
bgolanowska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)