Polacy pobili Chińczyków

Polacy pobili Chińczyków

Bez znajomości języka, bez praw i bez pieniędzy - tak wyglądała praca 37 Chińczyków w Drobexie w Solcu Kujawskim. Pięć dni temu, jak twierdzą zostali pobici w swoich mieszkaniach, które znajdują się na terenie Drobexu. Postanowiliśmy razem z Zan Mach, Chinką mieszkającą w Łodzi porozmawiać z jej rodakami.

- W nocy przyszło dwóch facetów i pobili jednego z nich. Krew leciała z ust. Bez słów przyszli i zaczęli bić - opowiada Zan Mach, tłumaczka.

Do Solca Kujawskiego w listopadzie przyjechało pracować 37. Chińczyków. Tydzień temu, kilku z nich nie poszło do pracy, ponieważ od czterech miesięcy nie dostali wynagrodzeń. Zostali natychmiast przez firmę Drobex zwolnieni. Jeszcze tego samego dnia, według ich relacji, pracownicy zakładów drobiarskich na siłę zamknęli ich na terenie portierni firmy.

- Zatrzymali cztery kobiety i dwóch mężczyzn. Wyciągnęli na siłę i trzymali przez osiem godzin. Później kazali im wyjść, ale oni się bali i siedzieli tam 30 godzin. To był protest, bo nie dostali pensji - tłumaczy Zan Mach.

Drobex ściągnął Chińczyków poprzez Polsko-Chińskie Przedsiębiorstwo Handlu Produktami Mięsnymi z Pekinu, które formalnie jest pracodawcą Azjatów. Właśnie ta firma powinna płacić Chińczykom wynagrodzenie. Prezes Drobexu nie posiada nawet numeru telefonu do przedstawiciela tej firmy. Porozumiewał się z nim do tej pory jedynie? mailowo. Z Chińczykami też nie potrafi się dogadać, bo mówią oni tylko w swoim ojczystym języku.

- Jest problem, że przy tak dużej ilości pracowników nie ma możliwości porozumienia się z nimi. Myśleliśmy o tym, co by było gdyby ktoś źle się poczuł i nie umiał wytłumaczyć, co mu dolega - mówi Beata Gołębiewska z Państwowej Inspekcji Pracy w Bydgoszczy.

Mieszkania, które Drobex przygotował dla Azjatów są dziś całe zagrzybione i śmierdzące. W pomieszczeniach śpi po osiem osób. Chińczycy poskarżyli się nam, że musieli pracować po 14 godzin dziennie, mimo że w umowach zagwarantowane mieli 10 godzin. Faktem jest, iż nie przychodzili do pracy na regularne zmiany, jak polscy pracownicy.

Poinformowaliśmy o naszych ustaleniach policję. Funkcjonariusze po cywilnemu już kwadrans po przyjęciu naszego zawiadomienia pojawili się przed budynkami, gdzie mieszkają Chińczycy, aby ich ochraniać. Wszczęto także postępowanie wyjaśniające w sprawie pobić cudzoziemców. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prezes Drobexu nie ma ochoty współpracować z policją.

- Musimy czekać na miejscu, bo prezes nie poinformuje nas, że przyjechał tłumacz. To nie jest w jego interesie. On czeka tylko, żeby oni wyjechali, bo będzie po sprawie - mówi jeden z oficerów kujawsko-pomorskiej policji.


- W poniedziałek Chińczycy opuścili nasz kraj. Wrócili do ojczyzny. Po interwencji mediów zapłacono im zaległe pieniądze za trzy miesiące. Mimo to, byli oburzeni tym, w jaki sposób ich potraktowano. *



* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)