Polska ziemia w ręce Niemki

Polska ziemia w ręce Niemki

Niemka upomina się o polską ziemię. Córka małżeństwa, które w 1981 roku zostawiło swój dom w Nataci Wielkiej koło Nidzicy i dobrowolnie wyjechało do Niemiec chce odzyskać dawny dobytek. Dla państwa Kobus to dramat. Rodzina mieszka w tym miejscu od 28 lat.

Czy zostaną wyrzuceni na bruk? 

- Te powroty ograniczają się do tego, żeby uzyskać ziemię i sprzedać ją - mówi Lech Obara, pełnomocnik rodziny Kobus.

Natać Wielka koło Nidzicy. W jednym z tamtejszych domów od 28 lat mieszka pani Dorota. Tam spędziła swoje dzieciństwo i teraz razem mężem wychowuje swoje dzieci. Ich spokojne, uporządkowane życie zburzył pozew do sądu. Złożyła go jedna z ciotecznych sióstr, a zarazem córka byłego właściciela domu.

- Moja ciocia z wujem zdawali sobie sprawę z tego, że wyjeżdżają stąd bezpowrotnie. Nie śniło im się, że będą mogli przyjeżdżać do Polski na wczasy. Wiedzieli, że wszystko tracą, że starostwo lub gmina kogoś tutaj zasiedli - opowiada Dorota Kobus.

- Gospodarstwo zostało opuszczone przez osoby wyjeżdżające do Niemiec, które deklarowały swoją niemiecką narodowość, zrzekały się obywatelstwa i w związku z tym miały możliwość wyjazdu za granicę. Tam otrzymywały obywatelstwo niemieckie, odszkodowanie i rozpoczynały nowe życie - dodaje Lech Obara, pełnomocnik rodziny Kobus.

Przez kilka lat po wyjeździe krewnych z dziećmi do Niemiec, rodzina podtrzymywała między sobą kontakt. W ciężkich czasach stanu wojennego były paczki z żywnością, listy pełne otuchy a gdy było to możliwe, także wzajemne odwiedziny.

- Trzy lata temu przyjechał mecenas. Zrobił sobie rekonesans terenu, zdjęcia. Zapukał do domu i oświadczył, że będą chcieli od nas czynsz - wspomina Dorota Kobus.

A stało się tak po precedensowym wyroku, jaki zapadł w sprawie Agnes Trawny i jej roszczeń dotyczących gospodarstwa po ojcu w miejscowości Narty koło Szczytna. Sąd uznał roszczenia Agnes Trawny, która opuściła dom wyjeżdżając do Niemiec. Teraz rodziny tu mieszkające muszą się wyprowadzić, a dom wraca do spadkobierczyni dawnego właściciela.

- Gdy weszliśmy do Unii, pojawiła się szansa dla osób wyjeżdżających na odzyskanie tych gospodarstw. Po sprawie pani Trawny, która akurat uzyskała dla siebie wyrok korzystny we wszystkich instancjach sądowych, ta szansa stała się bardziej realna - tłumaczy Lech Obara, pełnomocnik rodziny Kobus.

Nasz reporter próbował skontaktować się z rodziną państwa Kobus, która od 29 lat mieszka w Ratingen koło Dusseldorfu. Jak się okazało, dawni właściciele twierdzą, że wcale nie chcą odzyskać domu, a winna całemu zamieszaniu jest jedna z ich córek.

Mimo wielu prób i pozostawienia informacji z prośbą o kontakt w kancelarii adwokata Anny W., mecenas nie skontaktował się z naszym reporterem. Pozostaje jednak pytanie: co będzie z rodziną państwa Kobus, w przypadku gdy ich krewna z Niemiec wygra sprawę w sądzie. Okazuje się, że państwo Kobus zyskali sojusznika w postaci? starosty Nidzickiego. Zadeklarował on naprawienie błędu urzędników sprzed lat, którzy nie założyli na opuszczone gospodarstwo księgi wieczystej, mimo że tak nakazywały obowiązujące wówczas przepisy.

- Starostwo nie chce, by rodzina utraciła dom, w którym mieszka. Jeżeli okazałoby się, że możemy wpisać w księgach wieczystych, jako własność tej nieruchomości Skarb Państwa, to będziemy do tego dążyć. W ten sposób państwo Kobus będą mieli zabezpieczone swoje mienie - mówi Edward Ośko, pełnomocnik starostwa powiatowego w Nidzicy.*

Na razie jednak takiego wpisu nie ma. Państwo Kobus nadal nie wiedzą, gdzie będą mieszkać.



* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)