Rozwodu nie będzie
Sąd Rejonowy w Białymstoku od 2 lat nie zgadza się na rozwód małżeństwa. Mąż chce rozwodu, żona też, a sędzia twardo mówi - nie. Ponoć kieruje się dobrem dziecka. 12-letni Adrian pozostaje formalnie pod opieką matki, której się boi. Chłopak już kilkanaście razy uciekł z domu.
On - funkcjonariusz służb mundurowych, ona - do niedawna pracownik fizyczny w dużym zakładzie na Podlasiu. Mają wspólne duże mieszkanie i 12-letniego syna Adriana. Pobrali się w 1996 roku. Kłopoty pojawiły się po paru latach. Wraz z nadejściem 2007 roku małżeństwo rozpadło się zupełnie.
- W sumie można powiedzieć, że życie w zgodzie z żoną zależało od jej nastroju. Bardzo mało rozmawialiśmy, żona pracowała na noce. Trudno to nazwać w ogóle małżeństwem - opowiada Krzysztof Grzegorczyk.
Z czasem zaczęło być jeszcze gorzej. Małżonkowie kłócili się, jak wychowywać ich dziecko.
- Wyzywała dziecko od tumanów i nieuków. Kiedyś pobiła Adriana kablem od odkurzacza. Były ślady na ciele - opowiada Krzysztof Grzegorczyk.
Pan Krzysztof w kwietniu 2007 złożył podanie o rozwód do Sądu Rejonowego w Białymstoku. Sąd jednak rozwieść małżonków nie chciał. Jednocześnie nakazał, aby dziecko zostało przy matce. Adrian nigdy nie pogodził się z decyzją sądu.
- Adrian zaliczył 16 ucieczek z domu. Powiedział, że do tej pory będzie uciekał aż złamie postanowienie sądu - mówi Krzysztof Grzegorczyk, ojciec Adriana.
- Postanowiłem, że będę mieszkał z tatą, żeby mama mnie znowu nie katowała, biła i znęcała się nade mną - dodaje Adrian.
- Ja w życiu nie zrobiłam nic złego. To, co mówi mąż jest kłamstwem - twierdzi matka Adriana.
Sąd Rejonowy rozwodu nadal stwierdzić nie chce. Dlaczego? Tłumaczenie jest jedno - dla dobra dziecka. Ojciec Adriana odwołał się od tej decyzji do Sądu Apelacyjnego.
- Złożyłem odwołanie do Sądu Apelacyjnego. Sprawa się odbyła, ale wyrok został ten sam - mówi Krzysztof Grzegorczyk. *
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)