Skandal na Okęciu
Warszawskie lotnisko Okęcie do dziś walczy w sądzie o odszkodowanie od konsorcjum, które nie dokończyło budowy nowego terminalu. Warta około 200 mln dolarów inwestycja okazała się wielką pomyłką. W terminu m.in. przeciekał dach. Ostatnio Okęcie rozpisało przetarg na dokończenie budowy. Ku zaskoczeniu wszystkich wygrała go firma wchodząca w skład? pozwanego konsorcjum.
Warszawskie Okęcie, to największe lotnisko w Polsce. Rocznie przewija się przez nie 10 milionów osób. Sześć lat temu, Okęcie znalazło się na ustach całej Europy. Był to jednak rozgłos, o którym dziś każdy chciałby szybko zapomnieć.
- To nie jest normalne, żeby w Europie Środkowej opady deszczu stanowiły problem dla budynku.- mówi Grzegorz Sobczak z miesięcznika "Skrzydlata Polska".
Wszystko zaczęło się jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Pasażerów przybyło, a na Okęciu zrobiło się ciasno. Dyrekcja podjęła więc decyzję o rozbudowie lotniska. Postanowiono stworzyć drugi terminal - nowoczesny, przestronny, spełniający wszystkie światowe standardy. Przygotowania do budowy trwały aż cztery lata. W końcu, w 2002 roku na rozbudowę Okęcia ogłoszono przetarg.
- To był jeden z największych przetargów w polskiej gospodarce. Opiewał na 200 mln dolarów. Oceniliśmy, że był nierzetelny i niegospodarny. Wielokrotnie przekraczano przepisy prawa - informuje Błażej Torański z Najwyższej Izby Kontroli.
Przetarg na budowę terminala wygrało konsorcjum trzech firm: polski Budimex oraz dwie firmy hiszpańskie: Ferrovial i Estudio Lamela. Rok później Najwyższa Izba Kontroli ujawniła okoliczności, w jakich odbył się przetarg. Było już jednak zbyt późno, aby cokolwiek zmienić.
- Siedmiokrotnie zmieniano skład komisji przetargowej. Jej członkowie wielokrotnie nie uczestniczyli w posiedzeniach. Był nawet taki przypadek, że jeden z członków, na 25 posiedzeń tej komisji, nie uczestniczył w 23. Wyrzucono w błoto publiczne pieniądze. To jest ogromne marnotrawstwo - mówi Błażej Torański z Najwyższej Izby Kontroli.
Pierwsze kłopoty pojawiły się już kilka miesięcy po rozpoczęciu prac. Okazało się, że wyłonione w przetargu firmy nie pracują tak, jak powinny. Rozbudowa lotniska zaczęła przeciągać się w czasie. Nie było dnia, aby media nie donosiły o nowych nieprawidłowościach.
- Straty liczone są w dziesiątkach milionów dolarów - mówi Tadeusz Jarmuziewicz z Ministerstwa Infrastruktury.
W 2007 roku Terminal 2 został wreszcie oficjalnie otwarty. Mimo dwuletniego opóźnienia, konsorcjum nie wykonało jednak wszystkich prac, których podjęło się przy przetargu. Cierpliwość władz Okęcia dobiegła końca. Umowę zerwano, a Okęcie pozwało konsorcjum do sądu.
Kilka tygodni temu Okęcie ogłosiło kolejny przetarg - na dokończenie prac, których nie wykonało konsorcjum. Wynik przetargu zaskoczył jednak najbardziej wyrozumiałych obserwatorów. Po raz kolejny wygrała bowiem Estudio Lamela. Ta sama firma, która wcześniej należała do feralnego konsorcjum.
- Nie ma prawnych przeciwwskazań, żeby firma Estudio Lamela brała udział w przetargu i zajmowała się tym - informuje Jakub Mielniczuk z Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze".
- Jest to na pewno zaskakujące. Dokonuje się wyboru firmy, która nie dotrzymała umów i pozostawiła po sobie bałagan. Każdy urzędnik ma prawo do błędu, ale jeśli jest to ciąg błędów, to należy zastanowić się, co się za tym kryje - mówi Błażej Torański z Najwyższej Izby Kontroli. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)