Tragiczny wypadek i brak odszkodowania
Koszmar 15-latki. Kasia Szczęmbara szła do szkoły przez osiedle, na którym trwał remont. Niestety, terenu prac nie zabezpieczono. Na dziewczynę spadła płonąca puszka z farbą. Nastąpił wybuch. Dziewczyna została dotkliwie poparzona. Blizny na ciele przypominać jej będą o wypadku do końca życia. Mimo ewidentnej winy robotników, Kasia wciąż nie dostała godziwego odszkodowania za wypadek. A rehabilitacja jest droga.
Świnoujście. Osiedle bloków czteropiętrowych. Od kilku lat 15-letnia Kasia chodziła tamtędy do szkoły. W czerwcu ubiegłego roku ocieplano budynki na tym osiedlu. Niestety, nie zabezpieczono terenu prac remontowych.
- Szłam do szkoły ścieżką, którą chodzą wszyscy. Magle usłyszałam krzyk robotnika. Po chwili poczułam, jak zapalają mi się spodnie - mówi poparzona Kasia. - Wycinali pręty. Iskry spadały do puszki z farbą i nastąpił wybuch. Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam swoją Kasię. Dziecko było od góry do dołu zalane brunatną farbą. Leżała na brzuchu, miała spalone spodnie. Widać było rany - mówi Elżbieta Szczęmbara, matka Kasi.
Potem już sprawy potoczyły się błyskawicznie. Karetka pogotowia zawiozła poparzoną dziewczynę do szpitala. Natychmiast ją operowano.
- Kasia miała oparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Wycinali jej martwice z tyłu nogi, od pośladka do łydki. Z przodu od pachwin do kolan zrywali pasy - opowiada Elżbieta Szczęmbara, matka Kasi. Sprawa trafiła do sądu. I tu zaczął się koszmar matki i córki, po raz drugi.
- 17 grudnia odbyła się pierwsza sprawa. Moim zdaniem to była farsa. Ta sprawa trwała dosłownie 10 minut. Odniosłam wrażenie, że sędzia martwił się o tych panów, przez których Kasia cierpi - mówi Elżbieta Szczęmbara, matka Kasi.
- Zbulwersowało nas to, co się wydarzyło na tzw. ugodowej sprawie. Sędzia powiedział, że obaj sprawcy przyznają się do tego, co zrobili. Poddają się dobrowolnie karze i będą chcieli zapłacić odszkodowanie tej dziewczynie za doznane krzywdy. Jeden z panów zapłaci 2 tys. zł, drugi 3 tys. - mówi Urszula Kapusta, dziennikarka "Wyspiarza Niebieskiego".
- Powiedziałam, że to nieadekwatna kara do całej sytuacji. Sędzia powiedział więc, że jeden pan zapłaci 5 tys. i drugi pan zapłaci 5 tys. z orzeczeniem winy, bez wyroku - dodaje Elżbieta Szczęmbara, matka Kasi.
Pani Elżbieta samotnie wychowuje Kasię. Leczenie córki, rajstopy uciskowe, specjalistyczne opatrunki i maści są drogie. Miesięcznie kosztuje to ponad tysiąc złotych. Dziewczynkę czeka jeszcze kilka drogich operacji plastycznych. W uzyskaniu odszkodowania pomaga pani Elżbiecie jej adwokat, który zajął się sprawą za darmo.
- Na chwilę obecną ubezpieczyciel nie za bardzo chce wypłacić odszkodowanie. Uważam, że adekwatnym odszkodowaniem do poniesionej krzywdy, boleści i tych wszystkich zabiegów, które jeszcze czekają Katarzynę, jest 50 tys. zł. To jest minimalna kwota, jaką ubezpieczyciel powinien w tym przypadku zapłacić tytułem zadośćuczynienia - mówi Arkadiusz Kuzio, adwokat pani Elżbiety. Nie udało nam się spotkać z sędzią prowadzącym sprawę. Poinformowano nas, że właśnie zachorował. Termin następnej rozprawy wyznaczony jest na 26 lutego.*
* skrót materiału
Reporter; Małgorzata Frydrych mfrydrych@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)