Walczą o wolność dla Jakuba Tomczaka
Jakub Tomczak skazany na dożywocie. 3 marca Sąd Najwyższy uznał, że nie można przystosować wyroku sądu w Exeter do polskiego prawa. A wtedy kara dla skazanego za gwałt na Brytyjce Polaka wyniosłaby maksymalnie 12 lat. Bliscy mężczyzny twierdzą, że jest on niewinny. Już złożyli skargę do Trybunału Konstytucyjnego.
- To będzie pierwsza kara dożywotniego pozbawienia wolności orzeczona nie za zabójstwo od czasów Gomułki - mówi Mariusz Paplaczyk, adwokat Jakuba Tomczaka.
Przez ostatnie miesiące wszyscy zastanawiali się, co dalej z Jakubem Tomczakiem skazanym w Wielkiej Brytanii za gwałt. Teraz już wiadomo. 3 marca Sąd Najwyższy zdecydował o jego dalszym losie.
- Sąd nie może stwierdzić, że wykonaniu podlega inna kara niż ta, która została wymierzona przez sąd innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej - mówi prof. Piotr Hofmański z Sądu Najwyższego.
- Jakub Tomczak rozpocznie odbywanie kary, której nie zna polska ustawa karna, czyli kary dożywotniego pozbawienia wolności z minimalnym okresem jego odbycia, który Sąd Najwyższy ustanowił na 9 lat. Po 9 latach będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie z odbycia reszty kary - wyjaśnia Mariusz Paplaczyk, adwokat Jakuba Tomczaka.
Rodzina i adwokaci Tomczaka nie zgadzają się z decyzją Sądu Najwyższego. Liczyli na obniżenie wymiaru kary do 12 lat, bo tyle maksymalnie za gwałt przewiduje polskie prawo.
- Nie możemy się pogodzić z tym orzeczeniem. Uważamy go za niesprawiedliwe. Sąd wybrał najbardziej niekorzystny dla polskiego obywatela wariant - mówi Mariusz Paplaczyk, adwokat Jakuba Tomczaka.
Przypomnijmy. Rok temu brytyjski sąd skazał Polaka za gwałt i ciężkie uszkodzenie ciała 48-letniej Jane H. Wyrok: podwójne dożywocie.
Cała historia zaczęła się latem 2006 roku. Jakub T., student prawa z Poznania spędzał wakacje w Exeter, w południowo-zachodniej Anglii. 23 lipca wieczorem poszedł z siostrą i koleżankami do klubu. Kiedy wracali, Kuba oddzielił się od grupy.
- Kuba oddzielił się od nas. Skręcił do hotelu. Chwilę na niego czekałyśmy, a potem poszłyśmy do domu. Ja do niego dzwoniłam, miałam z nim kontakt, wiedziałam dokładnie gdzie jest. Wrócił po 30 minutach - opowiada Aleksandra, siostra Jakuba Tomczka.
W tym samym czasie, w pobliżu doszło do brutalnego gwałtu na Brytyjce. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały idącego za nią mężczyznę. Na tej podstawie brytyjska policja wytypowała Jakuba, który wtedy był już w Polsce. Chłopak dobrowolnie poddał się badaniom DNA.
- Pierwsze badanie DNA, jak się dowiedzieliśmy, było zaprzeczające. Nikt nie wie, dlaczego zrobiono powtórne. Wtedy okazało się, że to DNA jest zbieżne z DNA syna - mówi Janusz Tomczak.
Po uprawomocnieniu się orzeczenia polskiego sądu Tomczak trafi do zamkniętego zakładu karnego. Na razie przebywa w areszcie śledczym w Poznaniu.
Rodzina i adwokaci Jakuba Tomczaka nie poddają się. Zapowiadają dalszą walkę o zmniejszenie wymiaru kary w Polsce. Już złożyli skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Ich ostateczny cel jest jeden - uniewinnienie Jakuba.
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)