Bezdomny zapłaci za szpital?

Bezdomny zapłaci za szpital?

Szpital przyjął bezdomną i nieubezpieczoną osobę na oddział, a teraz żąda od niej pieniędzy za leczenie. Pan Jarosław doznał skomplikowanego złamania kości łydki. Kiedy trafił do szpitala ostrzegał, że nie jest ubezpieczony. Mimo to lekarze przeprowadzili operację. Po dwóch latach upomnieli się o zwrot kosztów zabiegu. W sumie to 20 tys zł.

Pan Jarosław od trzech lat mieszka w ośrodku dla bezdomnych w Kluczewie.

Nie pracuje, praktycznie nie ma środków do życia. Jednak to nie koniec jego problemów. Sytuacja życiowa bezdomnego skomplikowała się o wiele bardziej, gdy dwa lata temu poślizgnął się i złamał nogę.

Nikt nie przypuszczał, że od złamania kości łydki, nawet tak skomplikowanego jak u pana Jarosława do pobliskiego więzienia, wiedzie niedaleka droga. Jedno jest pewne - w szpitalu w Szczecinie mieli świadomość, że przyjmują bezdomnego.

- Jak mnie rejestrowali na oddział, to wspominałem, że jestem bezdomny i nie mam ubezpieczenia - twierdzi pan Jarosław.

Skomplikowana operacja nogi została przeprowadzona jeszcze w tym samym dniu. Pan Jarosław leżał na oddziale prawie dwa tygodnie. Bezdomny przeżył szok, gdy kilka miesięcy po wypisie otrzymał wezwanie ze szpitala. Miał zapłacić ponad 12 tysięcy złotych. Za operację i koszty leczenia.

- Nie jestem w stanie tego zapłacić. Nie mogę nawet pracować, bo wciąż boli mnie noga - mówi pan Jarosław

W grudniu na adres domu dla bezdomnych przyszło do pana Jarosława pismo od komornika. Okazuje się, że dwa lata po operacji pan Jarosław winny jest szpitalowi prawie 20 tysięcy złotych.

W Narodowym Funduszu Zdrowia dowiedzieliśmy się, że cała historia z długiem i komornikiem w tle mogłoby w ogóle nie wydarzyć. Wystarczył jeden telefon pracownika socjalnego szpitala w dniu przyjęcia pana Jarosława.

- Osoby, które nie uzyskują stałych dochodów, które są bezdomne, a mają obywatelstwo polskie i mieszkają na terytorium Rzeczpospolitej, mogą korzystać ze świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych na podstawie decyzji wydanej przez wójta, burmistrza lub prezydenta. O tę decyzję musi jednak ktoś wystąpić - mówi Małgorzata Koszur, rzecznik prasowy zachodniopomorskiego oddziału NFZ.

- Oczekujemy na ruch ze strony chorego. Jeżeli on napisze do nas podanie o umorzenie tego długu, to my go umorzymy, bo prawdę mówiąc nie mamy innego wyjścia - zapowiada Tomasz Grodzki, dyrektor Specjalistycznego Szpitala im. prof. A. Sokołowskiego w Szczecinie.*

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)