Biznes kosztem biednych
Skandal w Lubochni w Łódzkiem. Stowarzyszenie Bezrobotnych i Trzeźwiejących "Odnowa" sprzedaje najbiedniejszym paczki z żywnością. Produkty pochodzą z Banku Żywności i powinny być rozdawane za darmo! Tymczasem w Lubochni ludzie muszą płacić za jedzenie od 5 do 10 zł.
Lubochnia w powiecie tomaszowskim, w województwie łódzkim. Od czterech lat na terenie gminy działa Lubocheńskie Stowarzyszenie Bezrobotnych i Trzeźwiejących "Odnowa". Głównym celem stowarzyszenia jest niesienie pomocy najuboższym poprzez rozprowadzanie produktów pochodzących z Banku Żywności.
- Oczywiście za odpłatnością. Od dwóch osób, jak jest tzw. duża paczka, pobiera się 10 złotych, a od jednej osoby 5 złotych - mówi jedna z mieszkanek Węgrzynowic.
- Na paczkach napisane jest "pomoc", ale jaka to pomoc dla biednych ludzi, kiedy oni muszą za to normalnie płacić? - pyta inny mieszkaniec Węgrzynowic.
Mieszkańcy Węgrzynowic, którzy poinformowali nas o procederze, zgodzili się jadąc po przedświąteczny odbiór żywności zarejestrować, jak pobierane są od nich opłaty za paczki.
Magazyn, w którym nasi bohaterowie odebrali paczki, jest jednym z siedmiu działających na terenie powiatu tomaszowskiego. Nasz reporter, aby potwierdzić, że nie jest to proceder stosowany jedynie w jednym z punktów, odwiedził główne biuro stowarzyszenia w Lubochni. Podawał się za osobę chcącą skorzystać z pomocy.
- Kiedy przystąpi pan z żoną do stowarzyszenia, będzie pan płacił po pięć złotych od osoby. Czyli razem dziesięć - usłyszał reporter.
Chwilę po zarejestrowaniu tych wypowiedzi członków stowarzyszenia, do biura "Odnowy" nasz reporter wszedł już oficjalnie.
- Współpracujemy z bankiem żywności. Członkowie naszego stowarzyszenia korzystają z pomocy za darmo. Płacą tylko za składki członkowskie - tłumaczy Antoni Kubryk, wiceprezes stowarzyszenia "Odnowa" z Lubochni.
- Co to za pomoc, za którą musimy płacić? Chyba ktoś musi na tym nieźle zarabiać, bo dostaje dany produkt za darmo, a później go sprzedaje - mówi mieszkaniec Węgrzynowic.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż we władzach stowarzyszenia są najbliżsi założyciela organizacji - zdaniem korzystających z tej specyficznej formy pomocy - stowarzyszenie, to nic innego jak rodzinny biznes.
- Facet naprzyjmował całą rodzinę, założył stowarzyszenie i w tej chwili zbiera pieniądze od ludzi - mówi jeden z mieszkańców Węgrzynowic.
Procederem prowadzonym przez członków stowarzyszenia próbowaliśmy zainteresować Bank Żywności w Łodzi, który udostępnia członkom "Odnowy" darmowe produkty żywnościowe.
- Myślę, że jest to bardzo duże nieporozumienie. Branie pieniędzy za żywność unijną jest niedopuszczalne i organizacje się do tego stosują. Zakładam, że tak nie jest. Jeżeli zostałoby stwierdzone takie działanie, to od razu przerywamy współpracę z takim stowarzyszeniem - mówi Irena Jaros, prezes Banku Żywności w Łodzi.
- To są ludzie którzy się ulokowali na stołkach i po prostu zarabiają pieniądze na żywności dla biednych - podsumowuje jedna z mieszkanek Węgrzynowic. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski
ltekielski @polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)