Ma kredyt, którego nie zaciągnęła

Ma kredyt, którego nie zaciągnęła

Pani Krystyna nie może wziąć kredytu, bo została wpisana do Biura Informacji Kredytowej jako niesolidny kredytobiorca. Powód? Rzekome poręczenie kredytu przez panią Krystynę. Kobieta dowiedziała się, że ktoś skorzystał ze skradzionego dowodu osobistego i sfałszował zaświadczenie o zarobkach. Mimo, że jej wersję potwierdzają sąd i prokuratura, to kobieta nadal widnieje w BIK-u.

Pani Krystyna jest na emeryturze, po blisko 20 latach wróciła z Niemiec do Polski. W Polsce jej sprawy prowadziła siostra - Irena. Pani Krystyna nie przypuszczała, że wysłanie siostrze pocztą polskiego dowodu osobistego będzie przyczyną kłopotów. Dowód nigdy do siostry nie dotarł.

- Zgłosiłam to w Urzędzie Miasta w Sopocie. Otrzymałam nowy dowód i myślałam, że wszystko jest w porządku. Po czterech latach dostałam wezwanie do zapłaty z banku Skok w Rumii. Rzekomo byłam winna ponad 35 tys. zł - wspomina pani Krystyna.

Okazało się, że dowód pani Krystyny wpadł w ręce dwóch kobiet, które posłużyły się nim, sfałszowały jej zaświadczenie o zarobkach i wyłudziły kredyt ze SKOKU-u. Pani Krystyna miała figurować jako poręczyciel pożyczki.

- To nie był mój podpis, który figurował na tych dokumentach. Poza tym, nie było mnie w ogóle w Polsce, mogłam przedstawić dowód, że pracowałam w tym czasie w Niemczech. Dlatego policja uznała, że sprawa jest dla mnie prosta i nawet, jak przyjdzie jakieś wezwanie, to mogę wyrzucić je do śmietnika - opowiada pani Krystyna.

Nie tylko policja nie miała wątpliwości, że kobieta nie ma nic wspólnego z wyłudzonym kredytem, tego samego zdania była również gdyńska prokuratura i sąd.

- Na pewno możemy powiedzieć, że zaświadczenie o zarobkach było sfałszowane. W styczniu 2005 roku uprawomocnił się wyrok Sądu Rejonowego w Gdyni, który skazywał osoby, które dokonały tych fałszerstw - informuje Rafał Terlecki z Sądu Okręgowego w Gdyni.

Wydawało się, że to koniec sprawy z pożyczką ze SKOK-u. W 2007 pani Krystyna chciała wziąć kredyt w innym banku. Okazało się jednak, że nie może. Dlaczego? Bo została wpisana jako dłużnik do bazy Biura Informacji Kredytowej.

Pani Krystyna kilkakrotnie starała się wyjaśnić sprawę osobiście, chciała prosić o wykreślenie jej, jako niesolidnego dłużnika z Biura Informacji Kredytowej. Niczego nie wskórała, wynajęła więc kancelarię adwokacką. Pisma adwokata pani Krystyny zostawały bez odpowiedzi.

Okazało się, że istnieją dwa sprzeczne wyroki: pierwszy - sądu cywilnego nakazujący pani Krystynie zapłacenie kwoty 35 tys. zł wraz z odsetkami, za kredyt, którego nigdy nie żyrowała. Drugi - sądu karnego skazujące dwie osoby za fałszowanie zaświadczeń potrzebnych do udzielenia kredytu. SKOK egzekwuje tylko wyrok korzystny dla firmy, twierdząc przy tym, że wystąpił o skreślenie pani Krystyny z rejestru dłużników.

Według dyrektora SKOK-u wniosek o wykreślenie kobiety z rejestru dłużników został wysłany ponad pół roku temu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, przez pół roku nie dotarł jednak do Biura Informacji Kredytowej. Efekt? Pani Krystyna jest dłużnikiem, pomimo, że nikomu nie żyrowała pożyczki. *

* skrót materiału


Reporter: Bożena Golanowska

bgolanowska @polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)